Męczeńska śmierć księdza Jerzego Popiełuszki cały czas jest owiana nimbem złej tajemnicy, a jego oprawcy w naszej milusińskiej III RP mają się dobrze.
Współczesne białe plamy frapują znacznie większą część społeczeństwa niż stara się to przedstawić propaganda preferująca obywatela skupionego na „ciepłej wodzie w kranie”.
Spotkanie autorskie Wojciecha Sumlińskiego promujące jego najnowszą książkę „Lobotomia 3.0” traktującą o zabójstwie błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki zgromadziło w Amicusie przy kościele św. Stanisława Kostki zdecydowanie więcej osób niż była w stanie pomieścić sala.
Nie jest moim celem streszczanie czy recenzowanie książki, bo najlepiej jak każdy sięgnie po nią sam i miarą swego umysłu zweryfikuje przedstawione fakty.
Autor stawia tezą, że kapłan odprawiający msze za ojczyznę nie zginał wcale 19 października 1984 r., tylko był torturowany i zabity później.
Najbardziej przerażające jest to, że nasza wiedza o współczesnych czasach jest praktycznie niewielka. Wiemy to do czego dopuszczą nas „wajhowi”. Znamy jakieś pokrętne wersje wydarzeń, a historie alternatywne kreowane przez pisarzy nie umywają się do tego co nam serwują ubeccy spece od ogłupiania mas. Najbardziej przeraża fakt, że najgorszego sortu macherzy nie wahający się mordować niewygodnych świadków w III RP żyją sobie przyjemnie jak esesmani w Argentynie po II Wojnie Światowej . Żyją w poczuciu kompletnej bezkarności. W razie czego komuś zajedzie drogę ciężarówka ze żwirem. Wypadek i tyle.
Jednego ze świadków mającego wiedzę co do wyławiania zwłok Jerzego Popiełuszki z zalewu na Wiśle koło Włocławka, też spotkała taka kolizja drogowa.
Osłona medialna zabójstwa księdza Jerzego w latach osiemdziesiątych była łatwa, bo media miały tylko reżimowe oblicze. Natomiast jest zadziwiające, że niczego więcej nie dowiedzieliśmy w tzw. wolnej Polsce. Oprawcy księdza odsiedzieli wyroki i wyszli na wolność. Otoczono ich opieką, żeby nie cierpieli niedostatku, ani żadnego dyskomfortu.
Ciekawe są rozważania autora na temat tytułu książki. (za blogiem Wojciecha Sumlińskiego, Salon 24)
Twórcą tej drastycznej metody leczenia chorób mózgu był portugalski naukowiec António Egas Moniz, ale upowszechnił ją Amerykanin dr Walter Freeman. Lekarz brał szpikulce do kruszenia lodu, przebijał się przez oczodoły do płata czołowego mózgu i szatkował na chybił trafił płaty czołowe mózgu nieszczęśnika. Niepojęte, ale świat nauki nie uznał twórcy lobotomii za szaleńca – zabójcę, lecz za prekursora cudownej metody leczenia chorób psychicznych wartej Nobla. Moniz otrzymał tę nagrodę pomimo faktu, że zabiegi nie przynosiły ozdrowień. To znaczy – pacjenci nadpobudliwi rzeczywiście się „uspokajali”, szkopuł w tym, że niektórzy na zawsze, ci zaś, którzy przeżyli, tracili zainteresowanie światem, a ich życie zamieniało się w wegetację.
jak to możliwe, że zabieg lobotomii przeprowadzono na milionach Polaków i nikt z tym nic nie zrobił? Być może dlatego, że decydenci III RP użyli bardziej subtelnych narzędzi, niż dr Walter Freeman, bo zamiast szpikulców do kruszenia lodu, miliony osób skutecznie „podpięto” do telewizorów i komputerów, tysiące zaś spacyfikowano zawartością „teczek” - ale w obu przypadkach osiągnięto taki sam efekt: bierność i wegetację.
Jest to niezwykle plastyczna diagnoza letargu, w którym trwamy od tylu lat, w którym co raz ktoś kończy życie w sposób nienaturalny, a większość przechodzi na tym do porządku dziennego. Mordem założycielskim III RP jest męczeństwo błogosławionego księdza Jerzego i bez wyjaśnienia tej sprawy i obnażenia winnych nigdy nie będziemy żyć w wolnej Polsce.
Spotkanie z pisarzem uświetnił ks. Stanisław Małkowski, a prowadził Krzysztof Skowroński.
———————————————————————————
Książki autorstwa Wojciecha Sumlińskiego można kupić w naszym internetowym sklepie wSklepiku.pl!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/215976-strzez-sie-ciezarowki-ze-zwirem