Prof. Kieżun w Radiu Wnet: "Ujawniłem wszystko co mogłem, (...) ale są rzeczy o których nie mogę powiedzieć"

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Na antenie Radia Wnet prof. Kieżun odniósł się do tekstu pisma „Do Rzeczy”, które zarzuciło mu współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prof. Kieżun oskarżony o współpracę z SB. „Jak zobaczyłem, że jestem TW, chciałem się zastrzelić. Córka wytrąciła mi pistolet z rąk”

Żadnej zgody nie podpisywałem, o tym, że miałem jakiś pseudonim dowiedziałem się teraz od pana Woyciechowskiego. Mam ten dokument, to jest po prostu na zakończenie rozmowy [z kpt. Szulbowskim - przyp. red.], poprosił mnie, że niech pan to napisze, że zobowiązuje się do zachowania całości treści tajemnicy rozmowy. Dla mnie to było zrozumiałe, ja to zrozumiałem. Okazuje się, że to jest podstawa traktowania mnie jako TW i nadania mi pseudonimu, o czym nie wiedziałem

— tłumaczy uczestnik Powstania Warszawskiego.

Miałem stałe kontakty, stale pisałem, skończyło się na tym, że w 78 r. zarówno Senkier jak i Kossakowski dali mi cynk, że oni nigdy więcej nie przyjadą. Dostałem później konkretną informację, swojego rodzaju polecenie: wyjeżdżaj z całą rodziną. To wszystko tłumaczą te dwa dokumenty: do szefa bezpieki, pisze gen. brygady Pożoga o tym, że osoba podejrzana o współpracę z CIA utrzymuje bliskie kontakty z prof. Kieżunem i czy do rozpracowania w.w. można wykorzystać osobę W. Kieżuna. W odpowiedzi: „ustaliliśmy, że prof. W. Kieżun był organizatorem pobytu Roberta Senkiera w Polsce”. Dostałem informację: wyjeżdżaj z całą rodziną

— opowiada.

Tłumaczy także sprawę listu do Kiszczaka opisanego w artykule Cenckiewicza i Wojciechowskiego:

List do Kiszczaka napisałem dwa lata później. Miałem paszport kanadyjski, dostawałem w USA nowe zadania, które polegały na rozpowszechnianiu propagandy wiedzy o filozofii solidarności, o sytuacji w Polsce. (…) Później przyszła moja zgoda na pół roku przedłużenia mojej pracy w ONZ. Natomiast 2,5 roku później, jak wróciłem do Afryki, jako reprezentant Kanady, napisał do mnie minister sprawiedliwości, że jest w ciężkiej sytuacji zdrowotnej i potrzebuje zastrzyki, których w Polsce nie mógł dostać. Myśmy byli kolegami z ławki. Ja mu powiedziałem, że nie zobaczymy się, że już jestem spalony. A on mi powiedział, żebym napisał do Kiszczaka list za jego pośrednictwem. Czytam, tam, że Kiszczak się podobno zgodził, ale ja już nie wiem, nie miałem kontaktu. Paszport dostałem w 90. roku, w 1992 chciałem wracać, ale Senkier powiedział mi, że nie. (…) pod koniec 98 roku Senkier powiedział: teraz to już możesz wracać, ale bądź teraz już bardzo ostrożny

— wyjaśnia.

Ponownie stwierdza, że o swoich kontaktach z SB napisał, i dokumenty przedstawił marszałkowi Chrzanowskiemu, ministrowi Stasiakowi, oraz Lechowi Kaczyńskiemu.

Dodaje, że materiały przywołane w tekście w „Do Rzeczy” to jest szereg dokumentów, których nigdy nie widział.

Trzeba pamiętać o jednej rzeczy: że są pewne działania, o których ja powiedzieć nie mogę, a mogę tylko przeczytać to, że stwierdzono że agenta CIA do polski sprowadził W. Kieżun. Zostałem w straszny sposób skrzywdzony. Chciałem bardzo przeprosić, że w strasznej wściekłości powiedziałem, że gdybym miał pistolet to bym strzelił. Gdy przyszedł do mnie pan Woyciechowski, to teraz już mogę powiedzieć, miałem jeden pistolet. (…) Ujawniłem wszystko co mogłem, (…) ale są rzeczy o których nie mogę powiedzieć. Są pewne służby, prace, których w ogóle nie można ujawnić. Dlatego pozwoliłem sobie przeczytać te dokumenty

— mówi.

mc

—————————————————————————————————-

Poznaj niezwykłe historie bohaterów Powstania Warszawskiego.

Kup książkę Izy Michalewicz i Macieja Piwowarczuka pt.”Powstanie Warszawskie. Rozpoznani”.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.