Jego najbardziej dramatyczną decyzją było wprowadzenie USA do wojny światowej. Nie pasował do tej roli: chorowity i pacyfistyczny z usposobienia intelektualista, profesor, co u Amerykanów nie budziło respektu. Ale to dzięki niemu dziennikarz New York Worlda mógł ogłaszać, że izolacja Stanów Zjednoczonych już nie wróci”
–- pisze o amerykańskim prezydencie Piotr Zaremba we wstępie do swojej najnowszej książki „Demokracja w stanie wojny. Woodrow Wilson i jego Ameryka”.
Na łamach miesięcznika „wSieci Historii” publicysta analizuje, z czego wynikała przychylność Wilsona wobec naszego kraju. Okazuje się, że nie była ona automatyczna, ale musieliśmy ją sami sobie wywalczyć:
Amerykański prezydent bardzo nie chciał wchodzić do wojny. Wierzył, że przekona walczące mocarstwa do wyrzeczenia się zdobyczy i odszkodowań, co po dwóch i pół roku niezwykle krwawych zmagań było złudzeniem. Powstaje jednak pytanie, skąd w jego programie Polska? Amerykański historyk Leon Gerson, który poświęcił związkom między Wilsonowską dyplomacją i odrodzeniem Polski książkę, wskazuje na rolę samej Polonii. To ponad 2 miliony ludzi (na 100 milionów Amerykanów), ale dla Partii Demokratycznej, którą reprezentował Wilson te 2 procent było ważne.
Jak wskazuje Zaremba, ówczesna Polonia wykazała się niebywałą determinacją w walce o sprawy Ojczyzny, mimo niskiej pozycji społecznej, jaką zajmowali nasi rodacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych.
Tamtejsi Polacy byli przeważnie biedni, prawie nie mieli elit, rolę taką odgrywali najczęściej katoliccy księża, choć i oni byli tłamszeni przez irlandzkich biskupów. Organizacje polonijne, jak Związek Narodowy Polski były katolickie, stąd miały silniejsze związki przez ocean z endecją niż z orientacją na Państwa Centralne kojarzoną z socjalistami. A zarazem w Ameryce te organizacje wiązały się raczej z demokratami niż z republikanami. Dopiero w roku 1920 zostanie wybrany w Illinois pierwszy kongresmen polskiego pochodzenia i będzie nim demokrata. Partia Demokratyczna, wtedy bynajmniej nie lewicowa, w stanach północno-wschodnich tradycyjnie reprezentowała nowszych imigrantów, zwłaszcza katolików – w opozycji do republikanów, partii zasiedziałych jankesów. A równocześnie jej konstrukcja była dziwaczna, bo na Południu, które było matecznikiem demokratów, to partia niechęci nie tylko wobec centralnego rządu, ale i wobec nowej imigracji. Sam Wilson, który był południowcem, w roku 1912 został złapany przez prasę Hearsta na tym, że w swoich naukowych książkach krytykował imigrantów, szczególnie Włochów, Węgrów i… Polaków, jako ludzi nieokrzesanych i niepożądanych.
Jak pisze publicysta „wSieci Historii”, amerykański prezydent zrozumiał z czasem swój błąd i starał się wynagrodzić Polakom wcześniejsze formułowanie krzywdzących opinii pod ich adresem.
W roku 1914 zawetował skutecznie ustawę mogącą ograniczyć napływ cudzoziemców do USA. W roku 1916 prawie wszyscy Polacy zagłosowali na Wilsona. Wygrał niewielką większością. I miał powód by pilnować tych głosów dla swojej partii
— wskazuje Zaremba.
Niezmiernie istotna w wywieraniu nacisku na politykę Wilsona okazała się konsekwentna wiara Polonii amerykańskiej w odzyskanie przez Polskę suwerenności.
Odnotujmy równocześnie fenomen: wielką mobilizację Polonii wokół hasła niepodległości Polski. Państwa Ententy tolerowały aktywność polityczną takich ludzi jak Roman Dmowski czy Ignacy Paderewski, ale nic im nie obiecywały. Bo były uwiązane do rosyjskiego sojusznika – nawet po obaleniu caratu. W Ameryce wpływ Rosji był mniejszy. Działacze polonijni kolportowali za to zawzięcie pocztówki >>Kościuszko i Pułaski walczyli o wolność Ameryki. Czy pomożesz Ameryko w walce o wolność Polski?<<. Aż trudno uwierzyć, jak ci prości przeważnie ludzie, którzy opuścili przecież kraj nie istniejący, i nie z przyczyn politycznych, a po prostu za chlebem, potrafili być wierni czemuś co nazywali ojczyzną. Jak mocno musieli być związani z tamtą ziemią i kulturą, choć nie reprezentowali opiniotwórczych elit. I jakaż musiała być siła tej kultury!
— pisze Piotr Zaremba, wskazując równocześnie na inny ważny i korzystny dla Polski fakt, jakim był brak zaufania Wilsona wobec komunistów:
Wilson sformułował kolejną doktrynę: o niemożności uznawania komunistycznych rządów, gdyż łamią prawo i są z definicji niewiarygodne. Przetrwała ona do roku 1933 – państwa europejskie już dawno nawiązały z ZSRS stosunki. Jakkolwiek dogmatyczny i czasem niekompetentny, Woodrow Wilson nie wchodziłby w podejrzanie układy ze Stalinem jak kolejny prezydent demokrata Franklin Delano Roosevelt w czasie drugiej wojny światowej
— wskazuje publicysta.
CAŁY ARTYKUŁ Piotra Zaremby przeczytasz w najnowszym numerze miesięcznika „wSieci Historii”.
aż
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/202814-wsieci-historii-kosciuszko-i-pulaski-walczyli-o-wolnosc-ameryki-czy-pomozesz-ameryko-w-walce-o-wolnosc-polski-zaremba-o-polityce-wilsona
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.