Krzysztof Wyszkowski: Wybrzeże było dokładnie penetrowane przez służby NRD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Portal www.wybrzeze24.pl zamieszcza ciekawą rozmowę z Krzysztofem Wyszkowskim, założycielem Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, doradcą premierów Jana Krzysztofa Bieleckiego i Jana Olszewskiego, byłym członkiem Kongresu Liberalno-Demokratycznego, z którego wystąpił po ujawnieniu przez niego w maju 1992 r., że ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski był agentem SB.

Oceniając rewelacje Pawła Piskorskiego, według którego KLD - pierwsza partia Tuska - była wspierana finansowo przez CDU - Wyszkowski stwierdza:

Kto płaci ten wymaga. Polityk, biorąc brudne pieniądze, stara się to zrobić tak, by było to najmniej kompromitujące. Jeśli dochodzi do zgody na takie wsparcie, to pośrednikami są ludzie służb. Pieniędzy przecież nie nosili do Kongresu politycy CDU, ale jak podejrzewam funkcjonariusze Bundesnachrichtendienst (BND). Ci ludzie sporządzali zapewne z tego raporty, dokumentowali materiałami video i audio. Jeśli tak było, to mają takiego człowieka w garści. Jego kariera zależy od tego, czy zechcą milczeć, czy postanowią ujawnić te materiały. Zastanawiam się, czy Piskorski nie otrzymał takich materiałów. Chociaż najczęściej robi się to z zagranicy, za pomocą przecieków do mediów. Wtedy wszczyna się sledztwo. W Polsce to aż tak nie działa, bo system, także medialny, jest zdominowany przez układ polityczno-biznesowy, wywodzący się z układu okrągłostołowego. Jest specyficzna sztama…

Pytany przez Artura Górskiego o rolę Gromosława Czempińskiego, generała służb specjalnych, w powstaniu PO, Wyszkowski mówi:

Teoretycznie to dziwne, ale w polskich realiach nie dziwi. SB odegrała czołową rolę w wykreowaniu systemu politycznego III RP. Szły dyspozycje z najwyższych szczebli od Jaruzelskiego i Kiszczaka, by szukać nowych ludzi, którzy staną się zaczynem nowego układu, który będzie kontrolowany przez służby specjalne. A przecież SB i WSW podlegały KGB i GRU, będąc ich delegaturami zagranicznymi. Rosjanie dzisiaj posiadają pełną wiedzę o tym porządku politycznym, kto brał, od kogo brał. W Gdańsku była specjalna komórka KGB. Ludzie, którzy byli skutecznie kontrolowani przez tajną policję, mogą się znajdować w matni. Materiały, bogate, mają Amerykanie, Rosjanie, Niemcy, gdzie nadal są aktywni np. w gospodarce, dawni oficerowie Stasi.

Wybrzeże było dokładnie penetrowane przez służby NRD. Agenci Stasi zaczęli intensywnie rozpracowywać „Solidarność” od Sierpnia’80. Działał od 1980 roku niebezpieczny agent Stasi o pseudonimie „Henryk” (obywatel NRD, pracujący jako naukowiec w Gdańsku - dop red.). „Henryk” miał wielkie zaufanie Bogdana Borusewicza, który uważał go za tak zaufanego swego łącznika, że wysyłał jako kuriera na Zachód. Była też oficjalna droga współpracy SB i Stasi. Widziałem dokumenty z których wynika, że Stasi z godziny na godzinę śledziło poczynania ukrywającego się Bogdana Borusewicza w Trójmieście. Jest notka generała Krzysztofa Majchrowskiego (gen. bryg. MO, osobiście prowadził kilku agentów, był przez lata głównym specjalistą od rozpracowania środowiska literackiego, kierował w 1989 r. niszczeniem akt SB, w 2000 r. popełnił samobójstwo - dop. red.), w której nakazuje milicjantom, którzy ustalili miejsce ukrywania się Borusewicza, by nie zajmowali się nie swoimi sprawami.

Opisując opozycyjną drogę Tuska, Wyszkowski wspomina:

Był chyba jedynym działaczem, który zaczynał polityczną ścieżkę pod koniec lat 70., współdziałał z SKS, z Przeglądem Politycznym, kolportował pisma podziemne, który tylko raz został zatrzymany. W 1983 r. gdy szedł na spotkanie ze mną. SB nigdy nie zorientowała się, że Tuskowi ustrój się nie podoba? A wystarczyło wymienić ze znajomymi kilka uwag, zrobić nawet niewielką akcję ulotkową, by SB zakładała sprawę operacyjnego sprawdzenia i sprawę operacyjnego rozpracowania. Tusk miał na głowie czapkę niewidkę (śmiech) i SB przez dziesięć lat jego działalności przeciwko PRL, nie zorientowała się, że ma tak groźnego przeciwnika? Oni musieli go dobrze rozpracować charakterologicznie i psychologicznie.

(…) to właśnie do Tuska, jak w dym, poszedł Wiktor Kubiak z pieniędzmi i go użyto do stworzenia nowego podmiotu politycznego, który natychmiast spłacił włożone  w to pieniądze, współorganizując w 1992 roku do obalenia rządu Jana Olszewskiego, który chciał agenturę odsunąć od rządzenia. Okazało się, że w Tuska pieniądze zainwestowane zostały trafnie (śmiech).

Na pytanie, czy uda się kiedyś rozsupłać węzły z początku transformacji, Wyszkowski odpowiada:

Trzeba je rozsupłać. Koniecznie! Inaczej ciągle będziemy w łapach tych, którzy sprawili, że polska scena ma wątłe znaczenie merytoryczne, a była kształtowana przez przyjezdnego, jakiegoś kuriera z BND czy z KGB. Przyjechał i kazał. To będzie odpowiedź na pytanie, czy będziemy suwerenni w decyzjach politycznych, czy wikłani dalej w układ, w którym za sznurki pociąga się w Berlinie, w Moskwie i jeszcze gdzieś indziej.

Cała rozmowa m. in. na stronie Krzysztofa Wyszkowskiego. Polecamy!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych