Sharon Stone o swoim ciele

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

Kto by pomyślał, że Sharon Stone, uznawana za kobiecy ideał urody, miała problemy z akceptacją swojego ciała. Ciężko było jej też zaakceptować upływający czas, pojawiające się zmarszczki i coraz mniej jędrną skórę.

Aktorka do dziś ze zgrozą wspomina swoje młode lata, kiedy po leczeniu hormonalnym mocno przytyła.

Jako 20-latka miałam wypadek podczas jazdy konnej. Lekarze robili mi zastrzyki z kortyzonu, od których przytyłam jakieś 20 kilo. Wyglądałam jak Anna Nicole Smith. Miałam wąziutką talię, wielkie cycki i wielki tyłek. Gdzie się nie ruszyłam, faceci ślinili się na mój widok. A ja chciałam umrzeć. Nienawidziłam siebie w takim wydaniu, zamknęłam się w sobie -

opowiada Stone. Aktorka szybko schudła i chętnie eksponowała smukłe ciało jednak natura spłatała jej kolejnego figla i zaczęła się starzeć. 55-letnia dziś gwiazda przyznaje, że zaakceptowanie procesów starzenia zajęło jej trochę czasu.

Po czterdziestce nadszedł taki dzień, kiedy zamknęłam się w  łazience z butelką wina i powiedziałam sobie, że nie wyjdę stamtąd, dopóki nie zaakceptuję swojego obecnego wyglądu. Analizowałam wszystkie zmarszczki w lusterku powiększającym, oglądałam swoje ciało i płakałam, płakałam, płakałam... Pomyślałam wtedy, że  chciałabym starzeć się jak tancerka. Mieć zawsze jędrną, smukłą sylwetkę -

-przyznała aktorka.

To nie udało się jednak nikomu. A ci, którzy odmładzają się na siłę, narażają się tylko na śmieszność i trafiają na listę - ofiar operacji plastycznych.

AP/wirtualnemedia.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych