Każdy orze jak może!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Rolnictwo to ciężki kawałek chleba. Praca w piątki, świątki i niedziele. Bez urlopu i możliwości zawieszenia roboty na kołku. Okazuje się jednak, że rolnictwo to także obszar wielkich przekrętów i nadużyć.

Oczywiście wszystko zgodnie z literą prawa i polityką dotyczącą KRUS. Wymogiem umożliwiającym przystąpienie do dobrowolnego ubezpieczenia rolniczego jest posiadanie gruntu o powierzchni do 1 ha. Tym samym, aby być płatnikiem KRUS, wcale nie trzeba być rolnikiem, wystarczy być posiadaczem ziemi. Groszowe składki, w wysokości 83 zł., działają jak magnez i przyciągają licznych cwaniaczków. A  przy tym, żeby powiększać grono "krusowców", z roku na rok, nasila się niebezpieczne zjawisko rozdrabniania gospodarstw.

W Polsce w bardzo szybkim tempie przybywa rolników mających gospodarstwa poniżej 1 ha. Rolnicy mający prawo do rent strukturalnych zostawiają niewielką działkę sobie. Większą przekazują następcy, a ta jest sprzedawana mieszkańcom miast. Dzięki takiemu systemowi powstają nowe gospodarstwa rolne w granicach hektara –

mówi prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz z Instytutu Gospodarstwa Społecznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie dla portalu gazetaprawna.pl.

Jak pisze rolniczy portal agror.pl - posiadanie 1 ha pola, to zdecydowanie za mało nawet na zaspokojenie własnych potrzeb żywieniowych, więc trudno właściciela nazwać rolnikiem. Jednak dla KRUS liczy się adres na wsi i grunt. Mieszkańcy miast mają niewiele trudniej - wystarczy umowa dzierżawy pola lub kupienie hektara od innego posiadacza ziemi. Tacy "rolnicy" tym chętniej korzystają z przywilejów KRUS-u, bo mogą bez rezygnacji z pracy w szarej strefie, zapewnić sobie państwową emeryturę, więc są ekonomicznym nabytkiem dla pracodawców.
Sytuację dodatkowo determinuje fakt, że nikt nie kontroluje płatników KRUS-u i nie sprawdza, czym rzeczywiście zajmują się  zawodowo. Jakby tego było mało, kombinatorzy otrzymali nowy przywilej, dzięki któremu zostali odciążeni finansowo kosztem innych podatników. Jak podaje "Rzeczpospolita" co 24 ubezpieczony w KRUS czyli 60 tys. osób, przestało od września 2013 roku płacić składki na rentę i emeryturę, bo robi to za nich państwo.

Za rolników wychowujących dzieci do 5. roku życia, przez trzy lata składki emerytalno-rentowe płaci budżet -

mówi nowy przepis, który wywalczył wicepremier Waldemar Pawlak, przy okazji negocjacji z Donaldem Tuskiem o kształt ustawy podnoszącej wiek emerytalny. Gwałtowny wzrost zwolnionych z opłat krusowców, których od września do grudnia ur. przybyło ok. 1200 procent pokazuje, że handel Pawlaka z Tuskiem opłacił się wielu posiadaczom hektara. Dla porównania, podobne rozwiązanie prawne objęło samozatrudnionych, ale tylko w teorii. W praktyce, żeby skorzystać z przywileju, muszą najpierw zawiesić działalność i faktycznie zajmować się wyłącznie wychowaniem dziecka. Przepaść między liczbą samozatrudnionych, którzy zdecydowali się na ten krok a liczbą "rolników" jest olbrzymia. Na  56,2 tys. rolników, zwolnionych z opłat do KRUS, przypada ok.  400 przedsiębiorców z zawieszoną działalnością. "Rzeczpospolita" donosi, że finansowanie składek rentowo-emerytalnych, rosnącym jak grzyby po deszczu cwaniakom, pochłonie z tegorocznego budżetu 113,5 mln zł. A to oznacza,że statystyczny podatnik dołoży do tego co 14 złotówkę. I to pomimo tego, że już w tej chwili dotacje z budżetu w wysokości 17,7 mld zł.,pokrywają 91 procent wydatków KRUS-u.

Podsumowując, budżet finansuje rolnikom większość świadczeń, bez względu na ich zamożność i na to czy faktycznie trudnią się rolnictwem, czy są tylko kombinatorami posiadającymi kawałek gruntu. Do tego, nowym przywilejem, rząd ułatwia im  omijanie konieczności płacenia składek na renty i emerytury. A na skutek decyzji politycznej o wydłużeniu prowizorki legislacyjnej podważanej przez Trybunał Konstytucyjny, w tym roku podatnicy jeszcze zapłacą za nich niemal w całości składki do NFZ.

Bardzo szanuję rolników uprawiających trudny i ciężki zawód. Uczciwą pracą zasłużyli na wsparcie państwa i każdą złotówkę z dotacji. Natomiast zadziwia mnie skala cwaniactwa i rola rządu w ułatwianiu życia cwaniakom. Postawa PSL-u jest oczywista - bliższa ciału koszula. A PO? Czyżby, po przegranych wyborach, zamierzali parać się rolnictwem? A może tylko kupowaniem gruntu? Najważniejsze to  mieć twardy grunt pod stopami.

Katarzyna Kawlewska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych