Kuźniara refleksje o sporcie

Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

W czasie ferii zimowych i igrzysk olimpijskich Jarosław Kuźniar odwiedza zimowe kurorty, a na swoim blogu komentuje sukcesy Justyny Kowalczyk i Kamila Stocha w Soczi. Tuż przed Walentynkami postanowił podzielić się słowami pełnymi "miłości":

Do (nowego) hymnu! „Albo wygram albo zdechnę” Justyny Kowalczyk zamiast „Jeszcze Polska nie zginęła” Wybickiego. To byłby przełom. Nikt nie myliłby słów. Śpiewalibyśmy z szacunkiem i oddaniem, niczym sto lat nad zastawioną wódką urodzinową ławą. W ciągu kilku dni dwie wybitne młode osoby postawiły na nogi 38 milionów zwykłych ludzi. Przemieniły jad w złoto.

Jest jak zwykle u Kuźniara: zaczyna się nieźle, a potem jeszcze lepiej

W Szczyrku pod skoczniami spotkałem kilku i kilkunastoletnich zawodników, którzy swój wolny czas oddają pasji. Pokonując strach wdrapują się na belkę i raz po raz próbują lądować dalej i dalej. Angażują rodziców i ich pieniądze żeby powalczyć o bycie kimś ważnym na skoczni. W zakamarku zeskoku spotkaliśmy zapłakanego dziewięciolatka. „Tak słabo skoczyłem, a tu jest dzisiaj telewizja”. To niesłuszna presja, a nie słabszy moment wywołały jego łzy. „Rezolutna, świetna” czytałem po rozmowie rano w  tvn24 z młodziutką Magdą Pałasz. Nastoletnia skoczkini mówi o sobie „chcę być Małyszem w spódnicy”. Ale zaraz dodaje „najgorzej jest, kiedy wchodzę do Internetu”. Lud pracujący miast i wsi jęczy, że baba nie powinna skakać. Bo trollowi w kaputkach przed telewizorem baba przynosi piwo, a nie szlifuje wyjście z progu, do cholery!

Nie od dziś wiadomo, że trolli w kaputkach Kuźniar nie kocha, bo i oni jego nie kochają jakoś szczególnie. Śledźmy jednak dalej wywód dziennikarza.

Dwa złote medale na początek Soczi i już nosimy się jak pawie po  Łazienkach. Premier z prezydentem ślą tweety z zachwytem, Naród nie trzeźwieje, eksperci podtrzymują orgazm, ale to przecież nie jest nasze. To ich. Widz ma swoje pięć minut radości po ogłoszeniu wyniku, oni mają swoje cztery lata ciężkiej pracy przed igrzyskami. I Kamil i Justyna nie należą do najgrzeczniejszych i najczulszych w słowie. To nie są  ambasadorowie wszechpolskiej dulszczyzny, to są zwiastuny Polski normalnej, zdystansowanej, mądrej swoją ciężką pracą, pewnej siebie ale nie pysznej. We dwoje rewolucji nie zrobią, ale kroplę na skałę upuszczą.

Kiedy Kamil Stoch zdobywa złoto, oddając hołd polskim pilotom oraz dziękuje Bogu, to jednak jest NASZE. Bo to duma z wartości szanowanych przez większość, a tak obcych panu Kuźniarowi.

ann

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych