Ofiary olimpiady

PAP/EPA
PAP/EPA

Prezydent Władimir Putin kocha zwierzęta. Bardzo kocha. Jak bardzo, wszyscy mogą zobaczyć na zdjęciach co i raz zamieszczanych w rosyjskich gazetach i w kolorowych, ilustrowanych magazynach: a to tarza się z niedźwiedziem, to klepie konia po zadzie, to znów bawi się z psem, czy całuje ptaszka w dzióbek … - nadworni fotoreporterzy przy tym byli i uwiecznili. Więcej nawet, jeśli ktoś sobie życzy, może zobaczyć jego „Yume” („Marzenie”), suczkę rasy Akita-inu, którą ze dwa lata temu podarował mu pewien japoński prefekt: jaka piękna, jaka zadbana, wychuchana…

Wprawdzie nie wiem, co przy tym myślał ofiarodawca, niejaki Norihis Satake, czy aby nie była to polityczna aluzja, bo - jak mówi porzekadło - „jeśli chcesz mieć przyjaciela, kup sobie psa”..., a Japończycy akurat nie pałają do Rosjan serdeczną przyjaźnią, bo ci po wojnie zajęli im parę wysp i okupują do dziś. W polityce takie prezenty i gesty nie są bez znaczenia. Jak np. ten, gdy prezydent Rosji gościł w swej rezydencji w Soczi Angelę Merkel: Putin, niegdyś agent KGB w enerdowskim Dreźnie, doskonale wiedział, że kanclerz Niemiec była w dzieciństwie pogryziona przez psy i ma do nich uraz, a mimo to, a raczej właśnie dlatego, wpuścił do sali kominkowej swą wielką, czarną labradorkę „Cony”. Merkel z przerażenia wcisnęło w fotel, na co Putin zareagował z cynicznym uśmiechem:

Mam nadzieję, że pani nie przestraszy…

Żeby dobrze pamiętała, że z „carowi” nie gra się na nosie, wręczył jej jeszcze przy pożegnaniu pluszowego psiaka…

Psy i Soczi - to też temat na marginesie odbywającej się tam właśnie zimowej olimpiady. Tuż przed, przez niemieckie media przetoczyły się doniesienia, iż jej organizatorzy wyłapują i wybijają bezpańskie psy. Coś około dwóch tysięcy. Podobno płacono nawet za ich dostarczanie „służbom porządkowym”. Psów faktycznie nie widać.

Reporterka „Bilda” Alexandra Würzbach postanowiła sprawdzić, co się z nimi stało. Zadzwoniła do zaprzyjaźnionej Rosjanki Nadji i dowiedziała się, gdzie jest „schronisko dla zwierząt”. Następnego dnia rankiem pojechała z kamerzystą pod wskazany adres na obrzeżach Soczi. Gdy była z trzysta metrów od celu, zatrzymał ją nagle łańcuch zawieszony w poprzek drogi i uzbrojony żołnierz.

Nie, to nie strzeżony przed dostępem teren wojskowy, nie szukamy daczy Putina, ani reaktora atomowego, chcemy tylko do schroniska dla zwierząt, gdzie znajdują swój smutny koniec uliczne psy… -

zaczęła swój minireportaż.

Żołnierz okazał się nieugięty, jak rozkaz, to rozkaz:

Tu nie ma wstępu. Droga zamknięta!

Reporterka:

Ziemia się obsunęła? Spadła lawina kamieni? Powódź…?

Żołnierz:

Dalej pani nie pojedzie! Droga uszkodzona!

Reporterka:

To może przejdziemy pieszo, przez ten lasek? To zaledwie parę metrów…

Żołnierz:

Nie można! Może niech pani spróbuje za tydzień, albo później, może za dziesięć dni, gdy będzie naprawiona…

Czyli, najlepiej po olimpiadzie, gdy w przenośni i dosłownie nie będzie już tu psa z kulawą nogą… Podczas tej wymiany zdań, obok żołnierza, reporterki i kamerzysty przemknęli na quadach bez żadnych przeszkód jacyś miejscowi Rosjanie.

Widocznie ta droga jest zamknięta tylko dla nas… -

rzuciła dziennikarka „Bilda”.

Nie pomogły legitymacje prasowe, żadne prośby i tłumaczenia, że to tylko kawałek, że widać płot, że słychać wycie psów… - „nielzja, nie nada…!”

Będąc jeszcze na miejscu reporterka spytała przez telefon koleżankę Nadję, co robić. Ta tylko odpowiedziała bezradnie:

Ja się spodziewałam, że tak będzie, tę zaporę musieli postawić wczoraj…

W wiosce olimpijskiej wycia psów nie słychać. A zdjęcia z tego „schoroniska” mogłyby nadszarpnąć wizerunek całej Rosji i jej „cara”, więc - żadnych kamer, nie ma zdjęć, nie ma sprawy…! A jak kto chce, może przecież dostać z rosyjskich agencji całą furę ilustracji jak prezydent Putin kocha zwierzęta. Bo bardzo kocha. A to tarza się z niedźwiedziem, to klepie konia po zadzie, to znów bawi się z psem, czy całuje ptaszka w dzióbek…

Nadja miała rację, choć wprost tego swej niemieckiej koleżance nie powiedziała: wolność prasy kończy się w Rosji na łańcuchu, bynajmniej nie tylko tego zawieszonego w poprzek drogi do rzekomego schroniska dla zwierząt…

Klaser

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych