Życie Pierca Borsnana trudno określić jako usłane różami. W 1991 r., po jedenastu latach małżeństwa, na raka jajników zmarła jego pierwsza żona Cassandra Harris (43 l.). A w zeszłym roku nowotwór zabił córkę aktora - Charlotte (42 l.). Jak sobie z tym wszystkim poradził?
Zawsze pomagała mi wiara. Jestem katolikiem. To wszystko co pozostaje, kiedy budzisz się o czwartej nad ranem, w sercu masz głęboką ranę i czujesz się tak, jakby na twoich ramionach spoczywał ciężar całego świata. Nikt nie może uniknąć życiowych cierpień. Takie jest życie -
mówi Brosnan w rozmowie z niemieckim dziennikiem "Bild".
Gazeta napisała o aktorze przy okazji tegorocznego festiwalu filmowego w Berlinie. Brosnan zaprezentował na nim swój najnowszy film "Nauka spadania".
Chociaż gwiazdor jest teraz w szczęśliwym związku z inną kobietą, często wraca w wywiadach do swojej pierwszej żony. Twierdzi, że wciąż ją kocha, a nowotwór nie był w stanie zwyciężyć ich miłości.
Takie przeżycie zostawia na twoim sercu bliznę i na zawsze staje się częścią twojego życia. Obserwowanie, jak ktoś kogo kochasz jest pożerany żywcem, krok po kroku przez tę straszliwą chorobę na zawsze zostaje w twojej psychice -
wyznał w jednym z wywiadów.
Jak widać, bycie prawdziwym twardzielem nie wyklucza przyznawania się do wiary.
BR/"Bild"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/96282-pierce-brosnan-o-swojej-wierze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.