Herde ma haki na Kwaśniewską?

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Karolina Korwin-Piotrowska ostro krytykuje agentkę polskich gwiazd, która oszukała swoje podopieczne. Jej zdaniem Małgorzata Herde może mieć na nie haki.

Dziennikarka "Magla towarzyskiego" nie ma wątpliwości:

To największa afera od 25 lat w świecie polskiej rozrywki.

Karolina Korwin-Piotrowska broni gwiazd, którymi zajmowała się Herde.

To nie są dojne krowy tylko żywi ludzie, którzy wykonali jakąś pracę i należy im się za to zapłata. Niezależnie czy jest to celebrytka czy sprzątaczka. Jest umowa, jest praca wykonana, więc należy się honorarium. Niezależnie od tego, co sądzę o tych osobach i pracy, jaką wykonują. Stała się rzecz bardzo smutna -

mówi dziennikarka w rozmowie z portalem Plejada.pl.

Korwin-Piotrowska ma także swoje spostrzeżenia dotyczące tego, jak powinna wyglądać prawdziwa współpraca menadżerów z gwiazdami.

Agent z prawdziwego zdarzenia nie może być łasy na pieniądze, musi być zawodowcem, osobą, która się da pokroić za swoich podopiecznych. Kiedy trzeba, powinien być księgowym, pielęgniarką, psychoterapeutą, wszystkim. To zawód ogromnego zaufania. Przez konto menedżera przepływają zarobki gwiazdy, która daje mu pełnomocnictwo do podpisywania umów. To ogromna odpowiedzialność -

zaznacza.

Korwin-Piotrowska sądzi, że Herde zebrała haki na swoje podopieczne, do których należały m.in. Aleksandra Kwaśniewska, Edyta Herbuś i Karolina Malinowska. Jej zdaniem agentka owinęła sobie je w okół palca i stworzyła klony Paris Hilton.

One podobno boją się, że agentka może w zemście wyciągnąć haki i informacje z ich życia prywatnego. Dlatego nie chcą podać jej do sądu. A powinny, ja bym tak zrobiła. Czas działa na ich niekorzyść, powie to każdy dobry prawnik. Ale to ich decyzja. (...) Myślę, że Herde umiejętnie dobierała sobie podopieczne. Wszystkie są młode, znane, wyględne, długonogie, popylają perfekcyjnie w szpilach nieraz na trzy imprezy dziennie – takie klony Paris Hilton. (...) Małgorzata Herde, co widać, kochała się lansować. Miała też butę, bo to  przecież ona rozpętała pandemonium, że TVN, pokazując w programie "Na językach" materiał o tym jak gwiazdy czekają na darmowe gadżety na imprezach, podjudza do nienawiści wobec celebrytów. Sprytnie uzależniła celebrytki od siebie -

zauważa Korwin-Piotrowska.

Ta cała sprawa pokazuje, że kariera celebrytek ma krótkie nogi, aczkolwiek obute czasem w szpilki, które kosztują kilka miesięcznych pensji. Pani Herde zebrała grupę młodych, ładnych, długonogich dziewczyn, którym przewodziła i z którymi lansowała się na salonach. Tu powinien się wypowiedzieć psycholog albo psychiatra. Moja przyjaciółka, psycholożka uważa, że zadziałał tu rodzaj syndromu sztokholmskiego - ofiara uzależnia się emocjonalnie, mentalnie od swego oprawcy -

mówi dalej.

Karolina Korwin-Piotrowska twierdzi także, że afera z Herde spowoduje, że polski show-biznes mocno się teraz zmieni.

Celebryci są obśmiewani, hejtowani. Ludzie mają dość tego plastikowego świata. To będzie gwóźdź do trumny show-biznesu w obecnej postaci. (...) Podopieczne Herde będą teraz znienawidzone za głupotę -

sądzi dziennikarka.

Maciej Gąsiorowski/Plejada.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych