Dostałam sms-a, w którym jedna z mam pyta dlaczego wielodzietność jest traktowana jak przestępstwo. Sama jest na początku czwartej ciąży i bardzo się boi reakcji ludzi dookoła. Tych nieznajomych i tych bliskich.
A przecież mamy mające kilkoro dzieci są bohaterkami. Takimi codziennymi. Mając trójkę maluchów i będąc w ciąży nie powiesz, że masz dość, że dzisiaj nic nie robisz, zwolnienia nie da się wziąć. Cały dzień na pełnych obrotach. Tu jakiś nos do wytarcia, pielucha do zmiany, książeczka do przeczytania… i mąż, który wraca zmęczony z pracy. Tata również jest w ciąży, co odkryłam dopiero przy którejś swojej kolejnej. Bo to on, zamiast odpocząć, przejmuje wtedy część moich obowiązków, znosi moje marudzenie, dodaje otuchy, gdy zalewają mnie lęki. To było odkrycie, które pozwoliło mi inaczej spojrzeć na ojcostwo i docenić tego faceta, który podobno ma lepiej. Tatusiowie głowa do góry, jesteście wielcy!
Mamy zmagające się z codziennością, z własnymi słabościami i rozterkami nie potrzebują dodatkowych utrudnień. Tych i tak nie brakuje. Każdego dnia realizujemy scenariusz, który nieraz starczyłby na kilka filmów sensacyjnych. Wstajesz rano i od razu zabierasz się za dramatyczne zmagania z nie śpiącymi maluchami lub nastolatkami nie do obudzenia. Jak saper, każda mama, krąży wśród czyhających bakterii i wirusów, a wystarczy chwila nieuwagi i od razu mamy dramat. Potem może być jak u Hitchcocka - atak znienacka: wszy, świerzb lub uczulenie, zalana łazienka, nieczynna pralka lub mała wojenka między potomstwem.
Na szczęście, pomiędzy tymi wydarzeniami przewija się wiele elementów komediowych, które dają odetchnąć. Dochodzi nieustanny brak czasu, walka ze szkolnym potworem, a czasem złamana ręka, noga lub nieszczęście spowodowane kłótnią z najlepszą przyjaciółką lub zgubionym samochodzikiem. Ale mama jest na stanowisku. Niestraszne jej nocne lęki i potwory, w rozwiązywaniu problemów jest lepsza niż Herkules Poirot, a pranie i sprzątanie robi mimochodem. Każdego dnia może powiedzieć:
Czuję, że żyję!
Niestety, jakby tego było mało, odgórnie funduje się nam dodatkowe traumy: permanentną i nasilającą się inwigilację rodzin, wmawianie, że rodzice nie wiedzą, co jest dobre dla ich dzieci- na razie odnośnie obowiązku szkolnego i wychowania seksualnego, ale zakusy są coraz poważniejsze. W mediach ciągle słyszymy jak mamy się realizować. I to nie przez bycie matkami, to passe. Przez dbanie o siebie, zmianę koloru włosów, nowy ciuch, bo:
Jesteś tego warta.
Mamy tworzyć dzieła i prace na miarę światową, zarabiać pieniądze. A potencjalni dziadkowie w trosce o swoje dzieci i zatruci sączonymi kłamstwami chcą „lepszego” życia dla nich. To lepsze życie wyklucza potomstwo a wielodzietność traktuje jak patologię. I jakoś wszyscy zapominają, że tak naprawdę, tym co po nas zostanie są nasze dzieci i miłość, którą je obdarzymy. Wiele razy myślałam, że aby uczcić kobiety, które w tych trudnych warunkach przyjmują dzieci, należałoby przed nimi rozkładać czerwone dywany. Ale tak naprawdę nam nic nie potrzeba. Miłość dzieci, ich małe łapki, ufność w oczach i radosny śmiech - to jest to, co bohaterkom dodaje sił i sprawia, że nie można ich pokonać.
Justyna Walczak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/93713-wielodzietnosc-jak-przestepstwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.