W internecie ukazał się dramatyczny apel ukraińskiego pisarza Jurija Andruchowycza, skierowany do zagranicznych mediów i wszystkich ludzi dobrej woli. "Współczujcie nam, myślcie o nas. Zwyciężymy" - pisze opozycjonista.
Andruchowycz opisuje patową sytuację, do jakiej doprowadził prezydent Ukrainy Wiktor Janukowicz.
W ciągu niespełna czterech lat swojego urzędowania reżim pana Janukowycza doprowadził kraj i społeczeństwo do granic wytrzymałości. Co gorsze - doprowadził do sytuacji bez wyjścia, w której musi on za wszelką cenę utrzymać się przy władzy. W przeciwnym wypadku czeka go surowy wyrok. Skala kradzieży i uzurpacji przewyższa wszelkie wyobrażenia o ludzkiej chciwości -
czytamy.
Pisarz twierdzi, że jedyną odpowiedzią reżimu na trwające od trzech miesięcy demonstracje jest nasilająca się przemoc. Jej przejawami są nie tylko ataki specjalnych pododdziałów policji na Majdanie, ale również indywidualne prześladowania opozycyjnych aktywistów i zwykłych uczestników akcji protestacyjnych - aresztowania, pobicia, śledzenie, palenie samochodów, wtargnięcia do mieszkań i procesy sądowe.
Słowem kluczowym jest zastraszenie -
pisze ukraiński opozycjonista.
Te szykany nie doprowadziły do ustania protestów, dlatego władza przegłosowała szereg sprzecznych z konstytucją ustaw, które "realnie wprowadzają w kraju dyktaturę i stan wyjątkowy nawet bez jego ogłoszenia".
W Ukrainie zakazane jest wszystko, co nie jest dozwolone przez władzę. A władza pozwala tylko na jedno - korzyć się przed nią.
Andruchowycz wzywa tych, którzy będą czytali jego apel, aby nie wierzyli oficjalnej propagandzie głoszącej, że ci, którzy demonstrują na ulicach Kijowa w kaskach i maskach na twarzy oraz z kijami w rękach, to "ekstremiści", "prowokatorzy" lub "prawicowi radykałowie".
Nie mamy wyjścia, bronimy życia i zdrowia swojego i swoich bliskich. Strzelają do nas bojówki policyjnych pododdziałów specjalnych, naszych przyjaciół zabijają snajperzy.
Wzrasta również ilość zaginionych, szczególnie młodych, ludzi.
Nie chcę was straszyć. Mamy rewolucję młodych. Swoją nienazwaną wojnę władza prowadzi głównie przeciw nim. Po zapadnięciu zmroku po Kijowie zaczynają przemieszczać się nieznane grupy "ludzi po cywilnemu", które wyłapują przede wszystkim młodzież, szczególnie z symbolami Euromajdanu i Unii Europejskiej. Porywają ich, wywożą do lasów, gdzie rozbierają i katują na srogim mrozie -
czytamy w dalszej części listu.
Według Andruchowycza ofiarami takich zatrzymań są najczęściej młodzi artyści - aktorzy, malarze i poeci.
Wydaje się, że po kraju krążą "szwadrony śmierci", których zadaniem jest zniszczyć to, co najpiękniejsze.
Ze szpitali znikają protestujący, którzy zostali ranni. Pisarz twierdzi, że zgłaszanie się tam po pomoc stało się "skrajnie niebezpieczne".
W Ukrainie w pełni realizuje się zbrodnia przeciw ludzkości, za którą odpowiedzialna jest obecna władza.
Andruchowycz apeluje o współczucie i pamięć.
Myślcie o nas. I tak zwyciężymy, chociaż oni będą się wściekać. Naród ukraiński, mówiąc bez przesady, przelewa własną krew w obronie europejskiej wartości wolnego i sprawiedliwego społeczeństwa. Mam nadzieję, że to docenicie -
kończy ukraiński pisarz.
Całość apelu można przeczytać tutaj.
BR
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/93558-dramatyczny-apel-ukrainskiego-pisarza