Babia klozetowa poskarżyła się na pracodawcę w sądzie. Poszło o opłaty za korzystanie z toalety.
Simone Reißner (57) pracuje jako babcia klozetowa w jednym z niemieckich centrów handlowych. Na leżącym przy wejściu talerzyku lądują opłaty za korzystanie z toalety. Te pieniądze nie trafiają jednak do kieszeni pani Simone. I wbrew pozorom wcale nie chodzi o małe sumy.
W normalny dzień jest to 300 euro. Ale przed świętami Bożego Narodzenia można było uzbierać nawet 8 000 euro -
opowiada kobieta.
Pieniądze zabiera szef pani Reißner, a jej stawka za godzinę pracy wynosi 5,20 euro.
Pani Simone postanowiła to zmienić i udała się po sprawiedliwość do sądu pracy w Gelsenkirchen. Jej główny argument jest taki, że osoby korzystające z WC są przekonane, iż pieniądze są napiwkiem.
Z kolei adwokat pracodawcy przekonuje, że w tym przypadku chodzi o "dobrowolną opłatę za użytkowanie", a nie o napiwek.
Decyzją sądu firma będzie musiała ujawnić wysokość przychodów z talerzyka. Dalsze postępowanie ma rozstrzygnąć, jaka ich część trafi do kieszeni pani Simone.
BR/"Bild".
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/92940-babcia-klozetowa-zaskarzyla-pracodawce