Sylvester Stallone kojarzony jest przede wszystkim z kinem akcji. Ma tego już dość. W 1997 roku aktor wystąpił w dramacie "Cop Land", aby udowodnić krytykom, że potrafi grać. Choć później nadal obsadzano go głównie w filmach akcji, 68-letni Stallone nie ukrywa, że chciałby grać poważniejsze role.
Zaczynałem w tej branży jako poważny aktor. Ludzie zapominają, że w "Rockym" było jakieś sześć minut boksowania, reszta to były dialogi. Krytyka pod moim adresem zaczęła mi w pewnym momencie przeszkadzać, więc zgodziłem się na udział w "Cop Land". Chciałem się przekonać, jak wypadnę u boku naprawdę uznanych aktorów - Bobby'ego De Niro, Harveya Keitela, Raya Liotty, Roberta Patricka. Żałuję, że ten film nie odniósł większego sukcesu, ale z drugiej strony cieszę się, że w nim zagrałem, bo dzięki niemu uświadomiłem sobie, co chcę robić w przyszłości. To jest właśnie kierunek, w jakim teraz pójdę. W filmach akcji nie mogę już zbyt wiele zaproponować. Mogę co najwyżej wybuchnąć -
tłumaczy Stallone.
Taki wybuch - to byłoby coś!
AP/wirtualnemedia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/91719-konczy-z-kinem-akcji