Babskie pogaduszki

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Odchowawszy swe najdroższe pociechy przynajmniej na tyle, by karmić je mógł ktoś inny niż mamina pierś, postanowiłyśmy z dziewczynami nieco zadbać o swoją kondycję, formę i najszlachetniejsze opakowanie naszych dusz - ciało. Zgodnie stwierdziłyśmy, że to okropnie ograniczające zapisać się na trening, zresztą mimo, że oferta bogata trudno znaleźć tam coś dla siebie, szczególnie jeśli mamy chodzić razem, we czwórkę.

Jedna drugiej, między placem zabaw, spotkaniem w przedszkolnej szatni czy w osiedlowym sklepiku przekazałyśmy bardzo stanowcze postanowienie, że musimy się koniecznie spotkać, obgadać temat, ułożyć plan i zastanowić się nad najdogodniejszą formą wysiłku fizycznego, żeby i wilk i owca i dwa pozostałe zwierzątka były i syte i całe -czyli zorganizować spotkanie robocze.

Jedno ułatwienie już miałyśmy. Mieszkamy na tym samym osiedlu, żadna nie musi dojeżdżać, chodzimy na Mszę Świętą o tej samej godzinie, więc jakoś udało się wszystkim przekazać, że spotkamy się którejś, konkretnej niedzieli po Kościele (miejsce do uzgodnienia), tatusiowie zostaną z rozlicznymi pociechami, bo my musimy się zobaczyć, podyskutować i omówić ten szlachetny pomysł.

Zadowolone, że od decyzji do jej realizacji upłynęły zaledwie dwa tygodnie, spotkałyśmy się szczęśliwie. Zanim przeszłyśmy do meritum, które brzmiało „co robimy?” minęło parę ładnych godzinek. Przecież nie można od razu konkretnie zająć się tematem, czasem trzeba opowiedzieć chwilkę, co słychać.

Ale w końcu trzeba było coś zacząć. Propozycji było dużo i każda inna. Jedna lubi biegać, druga chodzić, trzecia tańczyć a czwarta pożyczyła od teściów kijki do nordic walking, więc dlaczego nie spróbować tej dyscypliny? Gospodyni, diabeł wcielony, wystawiła na stół ciasteczka, orzeszki, bakalie, zaproponowała kawkę, postawiła na stół śmietankę i cukier (trzcinowy, dla zdrowia). I tak między jednym kęsem czekoladowego ciasteczka, zapijanego słodką kawusią, a garścią suszonej żurawiny spierałyśmy się, co dla tych naszych wałeczków byłoby najlepsze, żeby się ich pozbyć, oczywiście.

I tak debatujemy już od miesiąca i coś te nasze "konferencje" mi przypominają. Niech każdy sobie sam skojarzy nasze narady z „organem”, który dużo mówi, dyskutuje, polemizuje, teoretyzuje, obiecuje, spiera się, rozstrzyga, zbiera, radzi a działania i efektów nie widać.

Ale najlepiej podsumował nasze babskie posiedzenia, abstrahując już do polityki, pewien pan, który powiedział:

Jesteście niesamowite! Gadacie, kłócicie się, układacie plan, zastanawiacie się, szukacie najlepszych rozwiązań, wymieniacie się ubraniami, ściąganie muzykę (żeby przyjemniej się biegało), niektóre z was wyposażają się w odpowiedni ubiór, buty i inne akcesoria i nic z tego nie wynika. A facet, jak chce zacząć ćwiczyć, to po prostu wkłada trampki i idzie biegać.

No muszę przyznać, że coś w tym jest...

Zuzanna Czarnowska

Autorka prowadzi blog http://tylkoczasem.blogspot.com

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych