Meller ostro o "Resortowych dzieciach"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Prezenter "DDTVN" odniósł się do książki Doroty Kani. Oberwało się także prawicowym dziennikarzom.

Marcin Meller zdradził w rozmowie z "Polska The Times", że przeczytał "Resortowe dzieci".

Poświęcono mi akapit na pół strony -

mówi.

Dziennikarz odnosi się także do tego, że w książce znalazły się fakty o jego ojcu i dziadku (przyp. Adam Meller).

Dziadek był działaczem komunistycznym i nie ma w tym żadnej tajemnicy. Ojciec w swojej książce "Świat według Mellera", która wyszła w 2008 r., opowiadał o komunistycznej przeszłości dziadka, o sporach przy stole. I o tym, jak na tym sprzeciwie wobec tego, co dziadek próbował budować, ojciec rozwijał swoje poglądy, które przekazał mnie. A o mnie w tej książce napisali: "Twarz TVN" -

wyjawia.

Autorom "Resortowych dzieci" zarzuca gigantyczną manipulację:

O moim ojcu napisano: "minister w rządzie Marcinkiewicza, w PRL działacz PZPR-u". Pierwsza manipulacja to ta, że był w rządzie Marcinkiewicza. Jasne! Tylko, przypomnijmy, że był to rząd PiS-u. Nie napisali tego, bo to nie pasowało im do obrazu. Po drugie - zdefiniowanie mojego ojca jako działacza PZPR w czasie PRL to już megamanipulacja. Stefan Meller: wyrzucony z PZPR w 1968 r., usunięty z Instytutu Spraw Międzynarodowych, dostał zakaz wykonywania zawodu. Przezosiem lat był bez pracy.

To już są czyste jaja. Ojciec kierownik hotelu robotniczego ( przyp.ojciec Tomasza Sekielskiego) ma być demoniczną postacią? Albo ojciec Lisa, który był kierownikiem stacji hodowlanej? Podejrzewam jednak, że fani Karnowskich czy "Gazety Polskiej" poważnie potraktują to, że Lis zrobił karierę w mediach, bo jego ojciec hodował konie. Błagam, to są żarty.

Jeśli mam oceniać tę książkę na podstawie tego, co wiem, że jest prawdą i nieprawdą, to widzę jedną wielką gigantyczną manipulację. Mamy zimną wojnę domową i ta książka się w nią wpisuje.

Potem Meller w swój sposób krytykuje prawicowych dziennikarzy. Pytany o dzisiejsze czasy i wydarzenia z 1968 mówi tak:

Tamte wydarzenia były absolutnie koszmarne, a teraz w wykonaniu prawicy a la Kania, Targalski i Karnowscy jest taki zwyczajny rzyg.

Marcin Meller twierdzi, że książka "Resortowe dziec", nie powstała dla zbicia kasy.

Nie sądzę, żeby to robili dla pieniędzy. Myślę, że zrobili to ze szczerej, czystej nienawiści. To dzieło prawdziwego uczucia -

mówi

Dziennikarz dziękuje także Tomaszowi Terlikowskiemu za obronę jego imienia.

Nie zgadzam się z nim w  niczym kompletnie, ale szanuję go. Nie za to, że stanął w mojej obronie, bo to byłoby kretyństwo, ale za to, że potrafi napisać coś pod prąd swego środowiska o Kościele albo stosunku do Rosji. Ma swój mózg i go  używa.

Jedyny wątek, który nie dotyczy pośrednio lub bezpośrednio książki Doroty Kani to akcja feministek w obronie Katarzyny Bratkowskiej, które zadeklarowały, że 6 stycznia w Trzech Króli przerwą swoje ciąże.

Tu mi ręce opadają w drugą stronę. To eskalacja szaleństwa, eskalacja skrajności. Mógłbym sobie z tego zadrwić, ale ile można robić sobie jaja? W pewnym momencie odechciewa się nawet śmiać -

wyznaje.

Maciej Gąsiorowski/Polska The Times

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych