Janosz ostro o Polsacie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook/Przemek Kokot
Fot. Facebook/Przemek Kokot

Triumfatorka "Idola" podsumowała swoje dotychczasowe życie. Alicja Janosz skrytykowała produkcję "Must be the music. Tylko muzyka".

We wpisie na swoim blogu "Podsumowanie życia - a wszystko przez jeden telefon..." wokalistka napisała o tym, że zaproponowano jej udział w talent-show Polsatu. Alicja Janosz miałaby w nim wystąpić jako uczestniczka.

To bardzo nie spodobało się zwyciężczyni I edycji "Idola".

Czym miałabym się kierować decydując się na wzięcie udziału w tym konkursie? Tym, że tym razem w show telewizji Polsat mogłabym zagrać ze swoim zespołem własne piosenki? No tak, to jest akurat świetne, móc w popularnej telewizji, w porze znakomitej oglądalności zaprezentować własną twórczość. Ale czy aby móc to zrobić muszę ponownie wziąć udział w wyścigu po wygraną? Czy nie wystarczy że już raz wygrałam? Nie jest to powód do tego, aby prezentować publiczności moją obecną twórczość na rozmaitych koncertach czy w programach, które temu sprzyjają? Bo po porannym telefonie znów niestety przypomniano mi, że w telewizji Polsat moja osoba nie znaczy nic -

napisała Janosz na blogu alicjajanosz.blogspot.com

Alicja występuje w zespole Hoo Doo Band, gdzie na perkusji gra jej mąż Bartosz "Mr Shuffle" Niebielecki.

Alicja Janosz przypomina, że po wygranej w "Idolu", nie dostała żadnej nagrody.

Może tym razem gdyby udało mi się z moim cudnym zespołem podbić serca publiczności i wygrać, dostalibyśmy jakąś nagrodę. Pamiętając, że w Idolu nie dostałam nawet kwiatka, byłoby świetnie, bo zyskalibyśmy zacny budżet, który z pewnością wykorzystalibyśmy na nagrania i produkcję nowej płyty. Ale co pomyśleliby inni uczestnicy, wiedząc, że panna, która wygrała już talent show w tej samej stacji, bierze ponownie udział w konkursie? Na bank zostałoby to odebrane jako jawny układ, mający na celu wypromowanie mnie (niezależnie od tego, jak by nam szło w programie), co byłoby nie fair wobec pozostałych wykonawców. Z drugiej strony, mój ponowny udział w talent show w roli uczestnika, byłby dowodem na to, że jeśli wygrasz, i tak zostaniesz potraktowany nie jako nowa gwiazda (bo chyba celem tych programów jest odkrywanie perełek na scenie muzycznej), ale jako pionek, o którego karierze zapomni się w momencie zakończenia edycji programu -

pisze dalej Janosz.

Ciągnie się za mną menda o jajecznicy, przeżywam nieszczęścia, porażki i niesprawiedliwości jak każdy, kto jest wrażliwy i umie logicznie myśleć, więc ciężko mu zgodzić się z absurdami, jakich na co dzień na tym świecie nie brak... (...) Ale cholera jasna. Mimo to, że mam dystans do siebie, bo mam, i mimo to, że chciałabym, żeby więcej osób usłyszało moją muzykę, poczułam się nieswojo i najzwyczajniej w świecie zrobiło mi się przykro. Tę drogę której przejście mi zaproponowano, uważam, że mam już dawno za sobą -

uważa Janosz.

Ciekawe, czy po rezygnacji Alicji Janosz, producenci "Must be the music" zadzwonili do innych byłych uczestników "Idola"?

Alicja Janosz skrytykowała znany festiwal

Maciej Gąsiorowski/alicjajanosz.blogspot.com

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych