OPOWIEŚĆ WIGILIJNA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Sxc.hu
Fot. Sxc.hu

Dzisiaj Wigilia -

pomyślał Franek.

Pewnie dzisiaj mama i tata wcześniej wrócą z firmy. Zjemy razem to wszystko, co przygotowała babcia, pod choinką będą prezenty. Ciekawe czy rodzicom spodobają się ramki na zdjęcia, które dla nich zrobiłem.

Do pokoju weszła babcia.

Chodź Franiu połamiemy się opłatkiem, zjemy kolację, rozpakujemy prezenty. Tata dzwonił, że wrócą późno, bo jakiś zagraniczny klient, który nie świętuje Bożego Narodzenia koniecznie dzisiaj chce się z nimi spotkać. Ale obiecali, że dostaniesz dodatkowy prezent-

powiedziała zduszonym i smutnym tonem.

Usiedli razem do Wigilii zastawionej na pięć osób (talerz dla niespodziewanego gościa) i złożywszy sobie życzenia bez radości i apetytu zaczęli jeść.

Tymczasem w firmie rodziców wrzała praca. Mama i tata dopisywali ostatnie punkty do kontraktu i już pędzili do hotelowej restauracji na spotkanie. Kiedy przywitali się z ważnym gościem ten zdziwiony zapytał czemu wszędzie jest tak pusto, czemu nie ma ludzi w restauracji, w barze i w klubie. Rodzice Franka szybko wyjaśnili mu, że dzisiaj jest Wigilia, wieczór kiedy świętuje się narodziny Boga, wieczór miłości, bycia razem, wieczór przebaczenia.

A wy nie macie rodziny, nie macie kogo kochać i nikt wam nic nie musi przebaczyć?-

zapytał zagraniczny gość.

Obydwoje spuścili oczy. W ich głowach pojawił się obraz zastawionego wigilijnego stołu i dwu samotnych postaci przy nim.

No tak -

powiedział tata.

Ale Pan chciał koniecznie dzisiaj wieczorem...

Ale wybór należał do was. Wybraliście karierę, pieniądze, pracę zamiast domu, rodziny, miłości dziecka. Współczuję wam serdecznie, bo nie wiecie co w życiu ważne... - mówiąc to wyciągał z teczki te najważniejsze dla nich dokumenty by je podpisać.

Obydwoje spojrzeli na siebie, obydwoje szybko wstali.

Ma Pan rację, ale możemy to jeszcze naprawić - wyszeptała mama.

I odwróciwszy się na pięcie szybko pobiegli w stronę wyjścia. I nie widzieli,że zagraniczny kontrahent z uśmiechem na ustach uniósł się w powietrzu i powoli zniknął.

A kiedy otworzyli drzwi mieszkania i usłyszeli babcię i Frania śpiewających „Cicha noc” obydwojgu łzy zakręciły się w oczach. Cichutko weszli do pokoju i przyłączyli swoje głosy do dwóch pozostałych. Franio z łkaniem wtulił się między rodziców, a i babci łezka skapnęła z oka. A później oglądali prezenty – piękny samolot na pilota dla Franka, elegancki sweter dla babci, kolczyki mamy, nowy portfel taty i dwie ramki na zdjęcia, które zrobił dla nich ich mały Mikołaj.

I byli szczęśliwi. Bo już wiedzieli co w życiu jest najważniejsze. Nie tylko dla nich. Dla wszystkich. Dla Ciebie też!

A zagraniczny, niebiański kontrahent patrzył na nich z góry czując,że tym razem dobrze wykonał swoje zadanie.

Dagmara Kamińska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych