"Jesteśmy jak naczynia połączone i jeśli ja będę się zmieniać, inni wokół mnie także" - mówi Mira Jankowska, twórczyni Mistrzowskiej Akademii Miłości.
wSumie.pl: Mamy adwent, czekamy na święta, wiele osób boi się jednak tego czasu. Dlaczego?
Mira Jankowska: Bo ten czas obnaża nasze słabości i problemy. Na co dzień jesteśmy zabiegani, chodzimy do pracy, mamy obowiązki, a tu nagle nie ma wyjścia i musimy być razem i wspólnie usiąść przy stole. A tego nie potrafimy, albo czasem nawet nie chcemy. Często jesteśmy wystraszeni, nie umiemy mówić o uczuciach, ani ich okazywać. Często też boimy się, że zostaniemy źle zrozumiani. Ale trudno – warto podjąć ryzyko – dla siebie i innych.
Czy w czasie świąt wychodzą na jaw wszystkie zaniedbania wobec rodzin i siebie z całego roku?
Dokładnie tak jest.
Czy w takim razie, w czasie dni, które zostały nam do Świąt możemy coś jeszcze zrobić dla siebie i najbliższych, żeby nie męczyć się ze sobą?
Oczywiście, że tak. Każda rzecz, którą zrobimy się liczy, wszystko nas zmienia, każda rozmowa. Nie zamęczajmy się przesadnie sprzątaniem, znajdźmy czas dla siebie. Nie spędzajmy godzin w supermarketach na zakupach, które tylko nas zmęczą i zirytują. Spędźmy trochę czasu grając np. w gry planszowe. Mieszkamy na wsi pojedźmy razem do miasta, albo odwrotnie. Zapraszam także na najbliższy spektakl Mistrzowskiej Akademii Miłości 14 grudnia w Warszawie, temat to "KOBIETA + MĘŻCZYZNA czyli... JAK KOCHAĆ Z WZAJEMNOŚCIĄ?". Chciałabym też zaproponować proste ćwiczenia, które mają bardzo pozytywne przesłanie. Usiądźmy z najbliższą osobą i wypiszmy dla siebie nawzajem 10 rzeczy – co w Tobie cenię, co mnie w Tobie zachwyca, co podziwiam. Nie mówimy sobie takich rzeczy na co dzień. Możemy w ten sposób odkryć w sobie cechy, na które nie zwracamy uwagi albo nawet nie zdajemy sobie z nich sprawy. Taka kartka może być również wspaniałym prezentem. Możemy też wypisać sami dla siebie rzeczy, z których możemy się cieszyć. Mam przyjaciół, mieszkanie, pracę, zdrowie itd. Popatrzmy na swoje życie od pozytywnej strony, a nie ciągle od strony oczekiwań. Musimy zrozumieć, że żeby kochać innych musimy najpierw kochać siebie. Mamy przykazanie „Kochaj bliźniego, jak siebie samego”. To najważniejsze przykazanie miłości Boga i bliźniego. Ale jeśli przyjrzymy się sobie i ludziom dookoła, to okazuje się że mało osób wciela je w życie. Miłość zostaje na papierze i w słowach, a nie ma jej w działaniu. A to właśnie działanie pokazuje czy coś jest miłością czy nie. Słowa są często zasłoną dymną.
Ale jednak bardzo chcemy słów i deklaracji. Uważasz, że to błąd?
To nie jest błąd. Zwłaszcza nam kobietom potrzebne są słowa. W Mistrzowskiej Akademii Miłości uczymy, że jest 5 języków miłości. Jednym z nich są słowa – afirmacji, wzmocnienia. Chodzi o wyrażenie miłości wprost. Innym sposobem wyrażenia miłości jest pomoc. Ktoś wyprzedza moje myśli i służy mi w czynie – załatwi coś za mnie, odbierze dzieci z przedszkola, umyje naczynia, zrobi herbatę itd. I to są konkretne czyny – gesty miłości. Językiem miłości jest też czas - chodzi o to, by spędzać go razem. Pamiętajmy, że słowa mogą pozostać tylko na języku i nie muszą przerodzić się w troskę o drugą osobę.
Jak kochać mądrze? Co zrobić by uczucie budowało a nie męczyło?
Zdarzają się związki uzależniające – jest to produkt miłościopodobny. Są też związki w których ludzie zapominają o sobie nawzajem. Żyją obrazem drugiej osoby, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jeśli w związku nie ma postępu, jest za to ciągle myślenie: „I tak wiem, co on zrobi”, „Wiem, co on powie” - to znaczy, że żyję przyzwyczajeniem. Tu nie ma żadnej relacji. Jeśli pojawia się znudzenie to znaczy, że miłość prawie umarła i być może trzeba ją reanimować. Może się też zdarzyć, że nie ma już czego ratować. Musimy zadać sobie pytanie, co nas łączy. Trzeba się z tym zmierzyć i postanowić, co dalej. Zmienić mężczyznę lub kobietę na nowszy model? To nic nie zmieni. Bo ta nuda oznacza, że zaniedbaliśmy w związku to, co najważniejsze. Zaniedbaliśmy samych siebie, prawdę o sobie. Bardzo często kobiety mają z tym problem. Nie wiedzą kim są i czego oczekują od siebie. Skąd więc mają wiedzieć czego oczekują od drugiej osoby?
Żyjemy np. 30, 40 lat i nie wiemy kim jesteśmy?
Tak bywa. Każdy z nas widzi i zna szarych, smutnych i sfrustrowanych ludzi. Dlaczego tacy są? Bo brakuje im „ja”, które kocha i jest kochane. Każdy powinien zadać sobie pytanie: "Czy lubisz samego siebie?", „Czy lubisz ze sobą przebywać?”, „Czy myślisz o sobie dobrze?”. Każdy z nas słowami i myślami kreuje swój los. Jeżeli w dzieciństwie, wielokrotnie słyszeliśmy, że czegoś nie umiemy, jeśli sami myślimy, że nie damy rady, nie poradzimy sobie na studiach itp., to słowa wpisane w nasz mózg zaczynają nami kierować. W taki sposób będziemy też myśleli o innych albo będziemy myśleć, że inni są od nas lepsi, ale w podtekście będą słowa: „Nienawidzę ich”, bo „Nienawidzę siebie”. Każdy wcześniej czy później musi zmierzyć się z prawdą o sobie.
Od tego są np. rekolekcje.
Najważniejsze jest to, jakie wnioski wynikają dla nas z takich rekolekcji, oprócz tego, że mam być lepszym człowiekiem. Czy w codziennym życiu kocham bardziej siebie i innych? Czy ich bardziej rozumiem i czy jestem bardziej tolerancyjna dla słabości innych osób?
Jak lubienia siebie nie pomylić z egoizmem? Jak nie zacząć myśleć o tym, że tylko mi ma być dobrze?
Wiele osób w ogóle nie zaczyna procesu miłowania siebie. Często wynosimy z Kościoła przekonanie, że mamy myśleć tylko o innych, a o sobie już nie. To jest zafałszowanie nauki Kościoła. Przypominam o przykazaniu miłości. Mądra miłość siebie to mądra troska o siebie. Np. ostatnio moja koleżanka chora na SM poprosiła mnie żebym z nią została. Jej mąż wyjechał i chciała, żebym posiedziała z nią kilka godzin. Powiedziałam jej wprost, że nie mogę, bo mam do przygotowania najbliższe widowisko Mistrzowskiej Akademii Miłości, ale mogę poszukać kogoś kto z nią zostanie. Nie obraziła się, ale nie chciała żebym szukała kogoś na zastępstwo, chciała pobyć ze mną. Miałam wyrzuty sumienia, ona jest chora, choroba postępuje, bardzo się lubimy, ale z drugiej strony pojadę do niej i będę myślała, że powinnam pracować i mam tyle na głowie. Zatrzymałam się na swoim dobru. Muszę przecież zrobić to, co do mnie należy, nikt mnie w tym nie wyręczy. Jej może pomóc ktoś inny. To jest mądra miłość siebie. Pamiętajmy, że asertywność to jest szacunek i miłość najpierw wobec siebie, by móc szanować i kochać innych.
To są najpiękniejsze życzenia na święta – żebyśmy mądrze kochali siebie. Na koniec opowiedz o sobotnim widowisku Mistrzowskiej Akademii Miłości.
Chcę, żeby to spotkanie było prezentem, jaki uczestnicy zrobią sami sobie. Temat brzmi: „Jak kochać z wzajemnością”, czyli co mogę zrobić, żebym była szczęśliwa i człowiek obok mnie - również. Wszyscy jesteśmy jak naczynia połączone i jeśli ja będę się zmieniać, inni wokół mnie także. Jeśli jestem uprzejma wobec męża, kolegi, koleżanki w pracy oni też staja się uprzejmi. Sami zaczynamy zmieniać sytuację. Tak to działa. Kochanie z wzajemnością będzie efektem kochania siebie. Zachęcam do tego, żeby zrobić sobie największy prezent i być ze sobą blisko. Słuchajmy sami siebie. Odpowiadajmy sobie na pytania:
Dlaczego jestem zdenerwowana? Dlaczego pędzę?Na czym mi zależy? Czego się boję?
One zawsze niosą odpowiedź.
Rozmawiała Agnieszka Ponikiewska
Więcej o Mistrzowskiej Akademii Miłości na stronie - www.akademia24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/86781-badzmy-ze-soba-blisko
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.