Nowe piersi pod choinkę

Gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. No, może nie zawsze, zważywszy „obłożenie” chirurgów plastycznych. Nie wszystkie bowiem panie lubią co mają, a i panowie coraz częściej naciągają sobie tu i ówdzie i wszczepiają to i owo. Oczywiście, jeśli mają za co.

Jeżeli nie mają odpowiednich funduszy, mogą napisać list do… świętego Mikołaja - ten może coś wysupła… Wraz ze świąteczną gorączką dotarła zza oceanu do Europy epidemia, pardon, moda na prezenty od „gwiazdorów” chirurgii plastycznej. Młódź i podlotki podlatujące pod wiek szacowny życzą sobie pod choinkę kształtne biusty, płaskie brzuchy, szczupłe uda, gładkie twarze, wypukłe wargi, biały zgryz i co tam jeszcze mają w ofercie fachowcy od upiększania.

Niemiecki „Bild” wymyślił nawet nazwę dla tego nowego trendu: „Weihnachtsbusen”, czyli piersi bożonarodzeniowe. Jak obliczył gwiazdor chirurgii plastycznej prof. Werner Mang, na 

"komplet w świątecznej promocji”, tj. powiększenie biustu, korektę twarzy, wyssanie tłuszczu, znieczulenia i narkozy, oraz późniejsze opatrunki trzeba wydać około 7,5 tys. euro. Można to rozłożyć na raty i kilka świątecznych okazji.

Nawiasem mówiąc, „piersi bożonarodzeniowe” są już w „Bildzie” stałym tematem, poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia.

Nie masz pomysłu na prezent pod choinkę? A co myślisz o zafundowaniu Twojej ukochanej nowego biustu lub usunięcia zmarszczek? Dzięki temu będziesz trendy”…

-zapewnia ta największa bulwarówka (ok. 4 mln nakładu). I efekt jest, znaczy, nie myślę o wyglądzie prezentobiorczyń, lecz o kontach realizatorów tego trendu: przedświąteczne obroty chirurgów plastycznych rok w rok wzrastają o blisko 20 proc., co na użytek „Bilda” potwierdziła szefowa związku klinik piękności Elke Schweigel.

O ryzyku związanym z takimi propozycjami niemiecki tabloid nie wspomniał. Obawiam się, że po spytaniu „ukochanej”, czy nie chciałaby sobie zlikwidować zmarszczek, odessać tłuszcz i powiększyć piersi, niejeden facet dostanie po pysku, ale - mniejsza z tym. Zdaniem fachowców od różnorakich liftingów, wykonywanie operacji plastycznych w zimie ma „dodatkową zaletę”, ponieważ latem rany trudniej się goją. Tak utrzymuje np. ordynator dortmundzkiej kliniki Hans-Jürgen Rabe. Mało tego, latem trudniej ukryć pod zwiewną sukienką np. bandaże na rozbuchanym biuście, a i siniaki lub szwy na twarzy łatwiej ukryć pod szalem, chustką czy czapką-uszatką… Czyli, płci pięknej, która chce być jeszcze piękniejsza, nie pozostaje nic innego, jak usiąść i pisać:

„Kochany Mikołaju, chciałabym pod choinkę dostać nowe cycki”…

już widzę oczami wyobraźni listy do brodaczy w czerwonych kubrakach i zasapane renifery ciągnące sanie pełne silikonu i botoxu. A, że panie po np. naszprycowaniu ust wyglądają niekiedy jak wigilijne karpie… - to już inna sprawa. Generalnie, po operacjach plastycznych ponoć poprawia im się „jakość życia” i „komfort psychiczny”.

To znów twierdzi hamburski dermatolog-wenerolog Welf Prager, bo zapomniałem nadmienić, że coraz częściej panie upiększają sobie także wargi sromowe - branża intymnej chirurgii plastycznej też kwitnie. Cóż, każdy chirurg swój skalpel chwali.

Krótko mówiąc, panowie, którzy mają dużo czasu, gdyż czasem trzeba palcami poruszać przy odliczaniu gotówki, mogą odkryć pod choinką całkiem nową kobietę, nie tylko ze zmienioną fryzurą, lecz także z nowymi uszami, brwiami, nosem, ustami, piersiami itd., że nie będę już zjeżdżał w dół... Czy mężowie „odnowionych” żon też będą szczęśliwi? A czym uradować na święta emerytów? W ramach nowego trendu, babciom można pod choinkę zafundować najpierw przekłucie uszu - o kolczykach można pomyśleć później..., a dziadkom można np. odświętnie zapakować parę paczek „protstalongów” i pampersów. Czyż nie pięknie? W ten oto sposób całe rodziny będą miały, że znów posłużę się słowami doktora Pragera, lepszą jakość życia i jaki komfort na dodatek…

Klaser