Tata dobry na wszystko!

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Bycie mamą, szczególnie w początkowym okresie dziecięcia, pozostawia niezapomniane wspomnienia. Ale jest też druga strona medalu - tatuś.

Ostatnio w radiowej trójce Katarzyna Stoparczyk zachęcała do wysłuchania audycji „Dzieci wiedzą lepiej”, przytaczając odpowiedź dziecka na pytanie, skąd się biorą dzieci:

Dziecko pojawia się dzięki uprzejmości tatusia.

A ponieważ potęga macierzyństwa jest sprawą dość oczywistą, warto wspomnieć też o panach - tatusiach.

Niejedna mama zastanawia się, jak to jest możliwe, że kiedy ona poświęcasię, wstaje w nocy, tańczy z ancymonkiem na ręku i ćwiczy mięśnie przedramienia, lulając najsłodszego hantelka na świecie, tatuś tylko weźmie potomka na ręce, ten cichnie od razu, pokonany siłą spokoju i wytrzymałym ramieniem strongmana.

Jak to jest możliwe, że brzęczącego brzdąca, bujanego na rączkach nic nie może zadowolić, dopóki nie przyjdzie tatuś i nie zaczepi dzieciątka odzywką rodem z epoki kamienia łupanego, mniej więcej brzmiącą: "buuuu"? Synkowie i córunie zapominają wtedy o wszelkich swoich troskach, wyciągają tłuściutkie rączki chcąc jeszcze i jeszcze takiej rozrywki.

Kiedy tatuś wraca do domu wieczorem z pracy, dzieci biegną do niego w podskokach, przerywając najważniejsze w danej chwili czynności, jak choćby wycinanie ludków z kolorowych kartek lub lepienie z plasteliny bliżej nieokreślonych kształtów. Cieszą się i radują niezmiennie mocno każdego dnia, głośno to okazując.

I dlaczego przy mamuni, która pojawia się na horyzoncie nagle trzeba pojęczeć, pomarudzić, poskarżyć i ogólnie pokwękolić, a z tatą najdziksze wyczyniać swawole? Bo tatuś po prostu najlepszy jest i basta!

Bo gdyby nie tatuś, dzieciaczki nie umiałyby zjeżdżać na zjeżdżalni (bo można spaść), nie umiałyby pływać (bo podczas nauki można się przecież utopić), nie umiałyby jeździć na nartach (bo narciarze na siebie wpadają), nie dostałyby rolek (bo niebezpieczne). Ba! Nie umiałyby nawet same jeść, bo, mimo swoich lat, są przecież dziećmi i koniecznie trzeba je karmić kanapeczką pokrojoną na siedemset kawałeczków. Tatuś, na szczęście, staje wtedy w obronie ciemiężonego dziecka i pozwala na to wszystko, co przeraża mamunię ze zbyt wybujałą wyobraźnią. Łącznie z jedzeniem kanapki normalnych rozmiarów.

Kochany tatuś dba jednak nie tylko o rozwój fizyczny sprawiając, że pociechy sprawność ruchową osiągają w wieku, w którym od dziecka wymaga się jedynie, by trzymało główkę i prostowało rączki, gdy leży na brzuszku. Tatuś, najlepszy na świecie, utuli ciepłym ramieniem, ukoi mruczeniem, uspokoi cierpliwością i ukołysze wytrwałością. Czasami też uśpi kołysanką z nutą lekko fałszującą. W przystępny sposób wyjaśni tajemnice funkcjonowania żarówki, spłuczki w toalecie i fenomen działania mechanizmu napędzającego dziecięce rowerki. Spełni marzenia, zdobędzie gwiazdkę z nieba, znajdzie wyście z każdej sytuacji. Będzie walczył z pająkiem i nocnym stworem, pojawiającym się we śnie zazwyczaj po zbyt obfitej kolacji.

Przy okazji konszachtów tatuś - dziecko może skorzystać również mamusia, wyrywając się z domu a to do fryzjera, a to na kawkę z przyjaciółką lub choćby na tak zwane większe zakupy w hipermarkecie, które, jak wiadomo, robi się bardziej komfortowo bez roju własnych dzieci, mających odmienne koncepcje, którą alejkę wybrać najpierw.

Warto dbać o te niesamowite relacje, bo oprócz poczucia bezpieczeństwa, jakie maleństwom i starszakom jest absolutnie niezbędne, mogą sprawić, że nasze córki takich właśnie osobników będą szukać na ojców swoich dzieci, pragnąc dla nich w naturalny sposób tego, co najlepsze. A jak powszechnie wiadomo, własne dzieci kocha się ogromnie, ale wnuki jeszcze bardziej.

Zuzanna Czarnowska

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych