Po co przedszkolakom seksedukacja?

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Mimo, że w Polsce w programie edukacyjnym nie ma obowiązkowej lekcji seksualizacji, temat takich zajęć jest szeroko komentowany, zarówno przez polityków jak i rodziców.

Dzięki materiałowi niedawno wyemitowanemu w telewizji TVN wiemy, że istnieją już pierwsze przedszkola, które zaopatrzono w lalki anatomiczne, ułatwiające prowadzenie programów równościowych i seksedukacyjnych.

Co mają na celu takie zajęcia?

Edukatorzy tłumaczą, że dzieci mają wrodzoną potrzebę zaznajamiania się z tajnikami sfery cielesnej, wszak nie są aseksualne. Mam jednak olbrzymie wątpliwości, czytając wytyczne WHO, czy specjaliści w tej dziedzinie znają psychikę i potrzeby małych dzieci. W kwietniu br., w siedzibie PAN, odbyła się konferencja. Patronat nad nią objął MEN i resort zdrowia. Podczas niej przedstawiono rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia dotyczące edukacji seksualnej w Europie. Autorzy „standardów”, czyli eksperci WHO i Federalnego Biura ds. Edukacji Zdrowotnej, zaznaczyli, że:

rozwój seksualności rozpoczyna się w momencie urodzenia,

więc seksedukację należy rozpocząć zdecydowanie przed czwartym rokiem życia czyli w przedszkolu. Dwa miesiące wcześniej, do Sejmu trafił projekt ustawy, podpisany przez Wandę Nowicką, dotyczący potrzeby wprowadzenia obowiązkowej seksualizacji od pierwszej klasy podstawowej. Eksperci WHO uważają, że przedszkolaki powinny między innymi umieć prowadzić rozmowę:

dotyczącą prokreacji z wykorzystaniem określonego słownictwa i  wyrażać własne potrzeby, życzenia i granice, na przykład w kontekście zabawy w lekarza.

Ważne jest by czteroletnie dziecko było informowane o masturbacji:

w kontekście radości i przyjemności z dotykania własnego ciała.

Mają prawo do:

badań tożsamości płciowej i poznania różnych modeli związków.

Czy wciąż mówimy o przedszkolaku?

Według wytycznych WHO dzieci ok. szóstego roku życia należy wyczulić na zależność między dobrym samopoczuciem, zdrowiem a seksem.

Te standardy dalekie są od przyjętych dotychczas w Polsce norm, od naszych wartości i moralności. Naturalnym jest, że trzeba dzieci edukować w każdej dziedzinie życia. Tylko czy na pewno przedszkolak powinien uczyć się o przyjemności płynącej z seksu? Czy potrzebuje usłyszeć od nauczycielki, że seks nie musi służyć prokreacji, a jedynie rozładowaniu napięcia? Przekazywanie tej wiedzy przedszkolakom mają ułatwić rzeczone lalki anatomiczne, które coraz chętniej pojawiają się w sklepach i oczywiście w placówkach. Modele lalek są przeróżne, od rodzącej Barbie po szmacianki z doczepianymi na rzepy genitaliami.

Zobacz zdjęcia: 1, 2

Niezdrowa ciekawość powoduje, że dziecko wiedzę o płci zdobywa z zafałszowanych źródeł, jak filmy czy doświadczenia rówieśników (...)Lalki z cechami płciowymi są dla dzieci naturalne, przecież każdy ma jakąś płeć. Zdziwienie może raczej budzić jej brak

-ocenia lalki dla Dziennika Zachodniego Dr Agnieszka Pasztak-Opiłka z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Śląskiego.

Dodaje, że zainteresowanie ciałem jest naturalne. Zawstydzanie dziecka, nieodpowiadanie mu na zadane pytania jest błędem. Może mieć negatywny wpływ na jego zachowania w przyszłości. Pozwolę się nie zgodzić z panią Pasztak-Opiłka, gdyż o ile zainteresowanie ciałem jest naturalne i lalka z siusiakiem również, to uczenie przy tym dziecka o seksualności i utrwalanie czy stymulowanie w nim wrażeń już nie. Według mnie jest to nauka, która wyzbywa dziecko wszelkich hamulców i barier. Nauka seksualności może spowodować, ze dzieci pozbędą się wrodzonej wstydliwości i staną się łatwym celem dla pedofilów. Poza tym, o jakich doświadczeniach rówieśniczych u przedszkolaków mówi pani Pasztak-Opiłka? Czy zakłada, że czteroletnie dzieci rozmawiają między sobą o swoich seksualnych przeżyciach?

Zwolennicy edukacji seksualnej bronią anatomicznych lalek i wynajdują im funkcje zastępcze. Twierdzą, że oprócz poznawania anatomii, można na nich ćwiczyć motorykę małą. Raczej wolę wersję, w której dzieci manualność trenują na plastelinie i wydzierankach z gazet.

Pomijając fakt, że lalki są dość brzydkie i nieestetyczne, przeraża mnie, że ktoś uważa, że taki zakres wiedzy potrzebny jest maluchom w przedszkolu. Według mnie lalki wpłyną nie tylko na zbyt wczesne rozbudzenie zainteresowania dzieci seksem. W podświadomości pozostawią trwały ślad, że rodząca kobieta wygląda ohydnie, sam poród jeszcze gorzej, a genitalia można przyczepiać dowolnie, kiedy i do kogo się chce. Czy taki ma być finał edukacji seksualnej i wszelkich nowych trendów edukacji równościowej? W takim razie to nic innego, tylko atak we wszystko co dla wielu ludzi jest najważniejsze w życiu - rodzinę, małżeństwo i rodzicielstwo.

Katarzyna Kawlewska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.