Prostytucja jak praca?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Główny Urząd Statystyczny będzie w 2014 r. szacować Dochód Narodowy Brutto z uwzględnieniem tzw. czarnej strefy, czyli prostytucji, przemytu oraz produkcji i handlu narkotykami - donosi portal GazetaPraca.pl.

Oszacowaniem tzw. czarnej strefy zajmie się Ośrodek Badań Gospodarki Nieobserwowanej istniejący przy Urzędzie Statystycznym w Kielcach.

Jak informuje rzecznik prasowy GUS Artur Satora, pracownicy ośrodka nie będą odwiedzać domów publicznych, ani miejsc nielegalnej produkcji narkotyków.

Zamierzają oprzeć się na pozastatystycznych źródłach administracyjnych, a więc danych, którymi dysponują np. służby celne, policja, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Zdrowia. Rozważa się także wykorzystanie danych z oficjalnych dokumentów, składanych np. przez salony masażu - na tej podstawie będzie szacowane, jaki dodatkowy dochód salonu może pochodzić np. z prostytucji

-czytamy na GazetaPraca.pl.

Rzecznik GUS tłumaczy, że podstawą prawną takiego szacowania DNB jest prawo unijne, mianowicie rozporządzenia w sprawie europejskiego systemu rachunków narodowych i regionalnych we Wspólnocie oraz w sprawie europejskiego systemu rachunków narodowych i regionalnych w Unii Europejskiej. Podkreślił też, że Polska nie może odstąpić od szacowania PKB w ten sposób, ponieważ rozporządzenia w tej sprawie - tak, jak wszystkie inne unijne rozporządzenia - obowiązują w naszym kraju bezpośrednio.

Czas na protesty przeciwko takiemu szacowaniu PKB był w momencie przyjmowania przez Parlament Europejski i Radę UE rozporządzeń, teraz należy je już tylko stosować

-skomentował Satora.

Zastanawiam się, czy takie podejście do dochodów państwa nie jest wstępem do legalizacji prostytucji w Polsce, podobnie jak to ma miejsce w Niemczech, Holandii, Austrii, Szwajcarii czy Grecji (w Belgii, Danii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, Irlandii, Luksemburgu, Portugalii, Wielkiej Brytanii i we Włoszech prostytucja jest legalna, lecz nielegalne są powiązane z nią praktyki sutenerskie). Wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski twierdzi, że państwo nie może pobierać podatków od przychodów z prostytucji. Wyjaśnił, że świadczenie usług seksualnych jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, a przez to - w świetle kodeksu cywilnego - jest czynnością nieważną. Państwo nie może więc pobierać podatków od czynności, które nie mogą być "przedmiotem prawnie skutecznej umowy". A jednak coraz częściej pojawiają się głosy mówiące o prostytucji jako o pracy takiej jak "każda inna” oraz dobrodziejstwach płynących z jej legalizacji, z których jednym byłoby opodatkowanie dochodów z tak prowadzonej działalności, co oznacza większe wpływy do państwowej kasy. Kazimiera Szczuka nie widzi różnicy między - jak to nazywa - „kobietami uczciwymi, a dziwkami” i powtarza, że „małżeństwo to  zalegalizowana forma prostytucji”. Poseł SLD Adam Kępiński chce zalegalizować w Polsce prostytucję twierdząc:

Osoby świadczące tego rodzaju usługi mogłyby legalnie pracować w odpowiednich, przeznaczonych do tego lokalach, co również znacząco podniosłoby komfort korzystania i świadczenia usług, nie powodując jednocześnie lęków przed spacerem po lesie z dziatwą oraz przed grzybobraniem. Udałoby się też zlikwidować problem podnoszony przez mieszkańców okolic, jakim jest zaśmiecanie - głównie prezerwatywami - terenów leśnych.

W krajach Unii, gdzie prostytucja jest w pełni legalna, państwo występuje w roli sutenera korzystającego z zysków płynących ze sprzedaży towaru jakim jest ciało ludzkie. Ale najwyraźniej musi to być bardzo dobry biznes. W Szwajcarii zaczęły bowiem działać domy publiczne nazywane „sex-boxes”, które stworzono z myślą o zmotoryzowanych klientach. Tak zostały one opisane w "GW":

Kilka drewnianych domków - z zewnątrz bardziej przypominających małe schronisko w parku narodowym niż dom uciech - umieszczono wzdłuż krótkiej drogi w niewielkim parku w dawnej dzielnicy przemysłowej. Całość znajduje się w pobliżu dworca, w zachodniej części miasta, z dala od centrum. Wszystko zaplanowano ze szwajcarską precyzją. Na klientów przez całą noc będzie oczekiwać kilkadziesiąt prostytutek. Pierwsi chętni mogą zjawiać się już o godz. 19, a cały przybytek otwarty będzie do godz. 5 nad ranem. Kierowca najpierw wybiera jedną z oczekujących tam kobiet, a następnie ustala z nią stawkę. Później kierują się do jednej z szop obwieszonych plakatami propagującymi stosowanie prezerwatyw i ostrzegającymi przed AIDS. Na miejscu klient może skorzystać z łazienki, szafek, stolika, pralni i prysznica. Pracujące tam kobiety muszą uiścić niewielką opłatę za korzystanie z tego miejsca. By zapewnić im więcej bezpieczeństwa, w "sex boxach" zamontowano specjalne guziki. Za jego pomocą prostytutki będą mogły poinformować o ewentualnym zagrożeniu przeszkolonych do opieki nad nimi pracowników socjalnych.

Super, prawda?

Wśród ofert pracy dla bezrobotnych kobiet np. w niemieckich czy holenderskich pośredniakach można znaleźć propozycje pracy w domu publicznym.

19-letniej dziewczynie z Augsburga państwowa Agencja Pośrednictwa Pracy zaoferowała pracę kelnerki. Jednak nie w restauracji, a w... domu publicznym.

-opisuje "Deutsche Welle".

Czasy się zmieniają, ale czy na lepsze?

Dagmara Kamińska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych