Ciąża i czas po porodzie nie muszą być sielanką. Przekonała się o tym Magdalena Mielcarz, która bez ogródek mówi o depresji poporodowej, jaka jej towarzyszyła.
Celebrytka potwierdziła w rozmowie z Piotrem Najsztubem to, co powiedziała wcześniej w wywiadzie dla "Gali".
To nie było to, że ja wyjechałam i mieszkałam zupełnie sama w Paryżu w wieku 15 lat i musiałam wszystko ogarnąć, to nie była matura, studia, to nie było to, gdy wyjechałam do Nowego Jorku znów sama. I to nawet nie było małżeństwo. Dla mnie taką granicą między jakimś beztroskim dzieciństwem a dorosłością były narodziny dziecka -
mówi Mielcarz.
Okazuje się jednak, że jeszcze przed narodzinami dziecka, Mielcarz miała problemy z przekroczeniem tej granicy. W dodatku, bardzo poważne.
Większość kobiet ma depresję poporodową, ja miałam ciążową. Nie wiedziałam, o co chodzi, nie mogłam nic z tym zrobić -
czytamy na łamach magazynu.
Okazuje się, że problemy psychiczne wywołały u niej wyrzuty sumienia. Magdalena czuła, że w stanie błogosławionym powinna czuć się inaczej.
Nosiłam w sobie dziecko, więc nie mogłam biegać, żeby sobie podnieść poziom serotoniny. Nie mogłam łyknąć żadnych proszków. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia i poczucie winy, że jestem jakaś dziwna i nie przeżywam tego czasu tak, jak powinnam -
powiedziała modelka.
Słowa celebrytki powinny dodać otuchy innym kobietom, które nie czują się zbyt dobrze w ciąży. Teraz powinny przekonać się, że nie są jakimiś dziwolągami, ale normalnymi matkami, które - jak każdy człowiek - mają swoje słabości.
gah/teleshow.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/83319-mielcarz-o-depresji-ciazowej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.