Producent "Ekipy z Warszawy" zabiera głos

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. MTV Polska/materiały prasowe
Fot. MTV Polska/materiały prasowe

Jeszcze nigdy w polskiej telewizji nie mieliśmy okazji oglądać tak prostackiego show! Producent „Ekipy z Warszawy” zdecydował się jednak na żenujące wyjaśnienia najnowszego tworu MTV Polska.

Co ciekawe, zarówno media konserwatywne, jak i liberalne zwracały uwagę jak szkodliwa jest tego rodzaju produkcja.

Pierwszy odcinek „Ekipy z Warszawy” potwierdził, a nawet przebił najgorsze obawy. Poziom żenady jest tak duży, że aż absurdalny. Jest wszystko to, czego można było się spodziewać: seks, alkohol, imprezy, prostactwo i masa stereotypów -

pisał recenzent portalu naTemat.pl.

Co na to sam producent nędznego serialiku?

Przyznam się bez bicia. Nie byłem przekonany, czy MTV Polska powinna produkować lokalną wersję "Ekipy z New Jersey", czyli najpopularniejszego programu w historii MTV. Głównie dlatego, że nie wierzyłem, że uda się znaleźć odpowiednich bohaterów. Obawiałem się też, czy nasze społeczeństwo jest na tyle otwarte, by przyjąć na klatę lustro, które bezlitośnie pokaże wszystko, co boli. To nie jest zwykłe lustro. To jest zwierciadło prawdy, dokładnie takie samo jak to, w którym przegląda się zła królowa w "Królewnie Śnieżce". Bez względu na to, jakiego nie miałbyś mniemania o swojej doskonałości, ono i tak ci powie, że wcale nie jest tak idealnie -

tłumaczy Jerzy Dzięgielewski. Dalsza część jego zapewnień byłaby ciekawym ponurym żartem, gdyby nie była...szczera.

Krytycy i obrońcy moralności piszący o upadku telewizji i o eksponowaniu patologii najwyraźniej dawno nie byli na studenckich juwenaliach. Dobra impreza, szczególnie dla dziewiętnastolatków, zawsze oznaczała to samo. Chodzi o kilka życiowych priorytetów młodego człowieka: poczuć się wolnym, sprawdzić swoją niezniszczalność i poznać fajnego chłopaka lub dziewczynę. Tak - chodzi między innymi o seks. OMG, really?! -

pyta (podobno) błyskotliwie producent.

Prawie jak w piosence Pidżamy Porno: "Kliniczna równowaga - nikt nie stawia pytań, nikt nie odpowiada". A w ślad za "Warsaw Shore" pójdą kolejne nędzne produkcyjki dla analfabetów XXI wieku, którzy zamiast książek czytają posty na Faceboooku, a Leonardo da Vinci jest dla nich gwiazdą włoskiej piłki.

gah/wNas.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych