Donka sposoby na wychowanie

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Lektura autobiografii Małgorzaty Tusk "Między nami" przynosi kolejne "smaczki".

Żona premiera opisuje, że po urodzeniu syna Michała (31 l.), wpadła w depresję poporodową. Wówczas nie wiedziała jednak, że istnieje coś takiego jak "baby blues".

Małgorzata Tusk, gdy tylko mogła wymykała się z domu. Pewnego razu poszła do kina, a synka zostawiła pod opieką męża i jego przyjaciela Wojtka, którzy zajęci byli pisaniem tekstów dla podziemia.

Pani Małgorzata zapamięta ten dzień do końca życia.

Wracam z kina, w domu cisza, dziecka nie słychać, oni nadal piszą, zadowoleni. Wchodzę do pokoju małego, a tam wszystko jest czerwone. Michałek, siatka łóżeczka, poduszka, kołderka. Boże jak ja się przeraziłam -

pisze Tusk.

Okazało się, że sprawcą zamieszania były... truskawki.

A oni po prostu wpadli na pomysł, że wsadzą mu do łóżeczka miskę truskawek, które Michałek uwielbiał. Dziecko dostało lekcję smaku, a przy tym było rzeczywiście bardzo grzeczne - nie przeszkadzało tatusiowi ani wujkowi. Truskawki nie tylko mu smakowały, ale okazały się świetnym towarem artystycznym. Michał rozgniatał je cichutko, bardzo zadowolony: na sobie, na pościeli i ścianie - gdzie tylko się dało. Donek był dumny, że ta bezstresowa metoda okazała się tak skuteczna. Ale ja musiałam umyć uświnione zmiażdżonymi truskawkami dziecko i łóżeczko -

czytamy w "Między nami".

Widać, że już lata temu premier do perfekcji opanował korzystanie z tematów zastępczych. Kiedyś były truskawki, a dziś kolejne medialne wrzutki. Byle tylko było co ugniatać.

Maciej Gąsiorowski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych