Głupie żarty z uśmiercania

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Uśmiercanie gwiazd stało się modne. Ostatnio doświadczył tego Maciej Musiał. Młody aktor "Rodzinki.pl" miał zginąć w wypadku samochodowym.

W dobie Facebooka, Twittera i innych portali społecznościowych, puszczenie informacji o czyjeś śmierci nie jest niczym trudnym. Fałszywe profile donosiły już o tym, że nie żyją najpopularniejsi aktorzy i piosenkarze. Co jakiś czas taka wieść dotyczy m.in. Justina Biebera. Teraz podobny głupi żart spotkał "polskiego Biebera", czyli aktora Macieja Musiała.

W mediach (nie tylko internetowych) gruchnęła informacja, że 18-letni aktor zginął w sobotę nad ranem w wypadku samochodowym niedaleko Warszawy. Maciej Musiał miał wracać ze spotkania rodzinnego w Łodzi.

Fot. Facebook

Plotka oczywiście była kłamstwem.

Informację skomentował już Maciej Musiał.

Nieczęsto dane jest mi przeżyć własną śmierć, także było to wyjątkowe doświadczenie. Niestety bardzo nieprzyjemne dla członków mojej rodziny -

powiedział aktor na czacie w "Dzień dobry TVN".

Uśmiercenie Musiała to jednak nic, w porównaniu do podobnej historii z życia Zdzisława Wardejna.

Znany aktor w wieku 16 lat był świadkiem czerwcowych protestów robotników w Poznaniu (1956). Milicja aresztowała go w czasie zamieszek. Za kratkami spędził trzy dni. O zatrzymaniu Wardejna nic nie wiedziała jego rodzina. Ktoś przekazał im informację, że Zdzisław nie żyje. Zidentyfikowano nawet zmasakrowane zwłoki, wśród ofiar o nieznanej tożsamości.

Zanim Wardejn opuścił areszt, już zdążył się odbyć jego... pogrzeb.

Maciej Gąsiorowski

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.