Jest czarną owcą w rodzinie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook
Fot. Facebook

Katy Perry, znana m.in. z przeboju „I kissed a girl”, wcale nie była wychowana na prowokatorkę. Urodziła się w rodzinie pastora, który bardzo dbał o zasady i przestrzeganie pewnych wartości.

Jako dziecko amerykańska wokalistka zasłuchana była w muzyce gospel.

Jako dziecko słuchałam tylko muzyki gospel. Mój tata Keith, eks-hipis, jest pastorem. Dlatego w moim domu rock and roll był uważany za diabelską muzykę. Zupełnie jak w latach 50.!

Ale celebrytka nie była skłonna podporządkować się wszystkim zakazom ojca. I to się na niej zemściło.

Pierwszą płytę, którą sama kupiłam, była „Fungus Amongus” zespołu Incobus. Gdy wracałam ze szkoły, włożyłam ją do plecaka, żeby rodzice nie zauważyli. Potem zamknęłam się w pokoju, żeby jej posłuchać. Ale gdy chciałam włożyć ją do odtwarzacza, pękła na dwie części jak tablica dziesięciu przykazań. To był znak!

Dlatego też przez długi czas Perry pozostała pod wpływem muzyki gospel. Swoje pierwsze kroki stawiała śpiewając religijne pieśni w kościołach i na rodzinnych przyjęciach.

Jednak niepokorna skandalistka postawiła na swoim.

Jestem czarną owcą w rodzinie, niepokorną buntowniczką. Jako piętnastolatka zapytałam mamę, czy mogę sobie zrobić kolczyk w nosie. Nie zgodziła się. Dlatego gdy wyszła na zakupy, wzięłam pinezkę i sama przekułam sobie nos. A mama stwierdziła, że mój mały diamencik jest nawet elegancki. Do dziś mam po nim bliznę.

AC/PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych