W warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej zaprezentowano wystawę „British British Polish Polish”. Wystawione na niej "dzieła" szokują treściami godzącymi w uczucia religijne chrześcijan.
Swoje dokonania prezentują m.in. Katarzyna Kozyra i Dorota Nieznalska, które właśnie w taki sposób zbudowały swoją popularność.
Można odnieść wrażenie, że kluczem doboru prezentowanych „dzieł” stało się prezentowanie treści obraźliwych dla chrześcijan
-komentuje Agnieszka Żurek na portalu wpolityce.pl.
Jednak najbardziej ordynarnej profanacji dopuścił się Jacek Markiewicz pokazując film, na którym imituje on akt kopulacji z rzeźbą ukrzyżowanego Chrystusa.
To nie pierwszy raz, kiedy Markiewicz ściąga na siebie uwagę epatując wulgarnością. Dwa lata temu na wystawie „Porno” zaprezentował film, na którym uwiecznił samego siebie masturbującego się w kabinie go-go. Na innej wystawie Markiewicz postanowił z kolei sam zamienić się w „dzieło sztuki”. Rozebrał się do naga i pozwolił publiczności dotykać swoich intymnych miejsc. Wystawę nazwał „Ja i AIDS”. Jak widać, „artysta” z szokowania uczynił sposób na zyskanie popularności
-pisze dziennikarka.
Jej zdaniem nie jest to specjalnie oryginalne w czasach, kiedy aktem odwagi jest raczej obrona wartości niż występowanie przeciwko nim.
„Artyści” uciekający się do tego typu zabiegów, czynią to albo z cynizmu, albo też w akcie rozpaczliwego poszukiwania sławy
-wskazuje.
Według niej tacy ludzie będą pojawiać się zawsze.
Prawdziwą odpowiedzialność za obniżenie standardów w sztuce ponoszą zarządcy instytucji promujący tego typu „dokonania”
-podkreśla.
A co najgorsze, tak jak w przypadku państwowej instytucji, jaką jest CSW, są utrzymywani z publicznych pieniędzy.
To akt wyjątkowej bezczelności – nie tylko wobec ludzi wierzących, ale wszystkich obdarzonych poczuciem dobrego smaku
-podsumowuje Agnieszka Żurek.
BR/wpolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/80227-bluznierstwo-to-nie-sztuka