Spacery z ukochaną szkodzą?

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Zbadać można właściwie wszystko. Nawet spalanie energii podczas romantycznego spaceru. Pewna amerykańska badaczka postanowiła sprawdzić, co dzieje się z mężczyznami, którzy dostosowują swoje tempo do towarzyszących im partnerek. No i odkryła, że poruszając się z nienaturalną dla siebie prędkością panowie zużywają więcej energii.

Mężczyźni zwalniają o ok. 7%, a to oznacza znacząco niższą prędkość, w porównaniu do chodzenia w pojedynkę

-stwierdziła dr Cara Wall-Scheffler z Seattle Pacific University.

Optymalna prędkość zapewnia nam pokonanie danej odległości przy zużyciu jak najmniejszej ilości energii. Jeśli zredukuje się liczbę kroków, zmniejszeniu ulegnie również wydatkowanie energii.

A tymczasem panie już tak mają, że zazwyczaj chodzą wolniej i stawiają krótsze kroki. Tym sposobem towarzyszący im mężczyzna, chcąc się dopasować, spala więcej energii.

Dr Wall-Scheffler wraz ze swoją studentką przeprowadziła eksperyment na specjalnym torze. Przechadzały się po nim 22 osoby, którym co 100 metrów mierzono prędkość. Wszyscy mężczyźni byli podobnego wzrostu, kobiety również. Idąc samotnie panowie osiągali średnią optymalną prędkość 1,53 m/s, a panie 1,44 m/s. Gdy mężczyzna szedł z koleżanką, prawie w ogóle nie zwalniał - to kobieta musiała przyśpieszyć. Jednak gdy towarzyszyła mu wybranka jego serca, szedł dużo wolniej dopasowując się do niej, co było dla niego szczególnie energochłonne.

Zakochani ochotnicy zwalniali, by iść w tempie kobiety. Kiedy trzymali się za ręce, poruszali się jeszcze wolniej

-zauważyła Amerykanka.

Takie tempo spaceru jest za to korzystne z punktu widzenia płodności kobiety. Gdy zużywa mniej energii na lokomocję, ma jej więcej na reprodukcję.

Tak już jest, że zakochani panowie czasu nie liczą. Kroków i spalanej w czasie romantycznego spaceru energii z pewnością również nie. No chyba, że niosą swoją wybrankę na rękach...

BR/abc.net.au

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych