Marek Sommer, murarz z Trzemeszna, trafił do przychodni w stanie krytycznym. Lekarze odmówili udzielenia mu pomocy, ponieważ... nie był ubezpieczony. Pacjent zmarł przed drzwiami przychodni o nazwie - nomen omen - "Zdrowie".
O tym, że polska służba zdrowia działa fatalnie, wiadomo już od dawna. Ostatnimi skandalicznymi posunięciami Ministerstwa Zdrowia były: ograniczenie leczenia osób chorym na raka i odebranie zasiłków opiekunom osób niepełnosprawnych.
Tragedia, do której doszło w Trzemesznie, pokazuje jednak, że polskie standardy ochrony zdrowia zbliżają się do tych charakterystycznych dla krajów Trzeciego Świata.
Przyjechałem do wujka. Wszedłem do domu i zorientowałem się, że coś jest z nim nie tak. Był cały żółty, mówił, że bolą go nerki -
mówi w wywiadzie dla „Super Expressu” Arkadiusz Jankowski, siostrzeniec zmarłego.
Siostrzeniec zawiózł chorego do przychodni „Zdrowie” w Trzemesznie.
Tam pomogłem wujkowi wysiąść z auta, słaniał się na nogach, wyglądał przerażająco -
relacjonuje Jankowski. Kiedy dotarli do przychodni, pan Arkadiusz pobiegł do rejestracji.
Usłyszałem, że wujka nie ma w systemie eWUŚ, że nie jest ubezpieczony i że jest problem. Z gabinetu wyjrzała lekarka Dorota B., ale nawet nie zainteresowała się ledwo żywym pacjentem. Po chwili rejestratorka poszła do innego lekarza zapytać, czy obejrzy wujka. Wtedy myślałem, że wszystko będzie dobrze. Niestety i ten lekarz kategorycznie odmówił przyjęcia pacjenta. Nawet nosa poza gabinet nie wystawił –
wspomina z przerażeniem pan Arkadiusz.
Umierający człowiek wyszedł z przychodni. Po chwili nie był jednak już w stanie poruszać się samodzielnie.
Dopiero, kiedy zrobiło się zbiegowisko i ludzie zaczęli krzyczeć, lekarze wybiegli. Wtedy było już za późno –
mówi załamany krewny zmarłego.
Sprawa trafiła do prokuratury.
W grę wchodzi zarzut nieudzielenia pomocy, a nawet nieumyślnego spowodowania śmierci –
wskazuje Piotr Gruszka z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie. Przeprowadzenie kontroli w przychodni zapowiedział NFZ.
Czy to wystarczy, żeby zapobiec powtarzaniu się podobnych tragedii w przyszłości? Bez gruntownego zreformowania systemu opieki zdrowotnej jest bardzo prawdopodobne, że będziemy mieli do czynienia z przerzucaniem odpowiedzialności ze szczebla centralnego jak najniżej. Problem jest jednak o wiele szerszy i nie można go rozpatrywać w oderwaniu od całości obrazu.
W dobie gigantycznego bezrobocia, niewielu ludzi stać na zapewnienie sobie ubezpieczenia, nie mówiąc już o dostępie do prywatnej służby zdrowia. Lekarze poddawani są natomiast coraz większej presji, niejasny system zawierania kontraktów z NFZ, dziwacznie ustalane limity usług, jakie może świadczyć dana przychodnia, z całą pewnością poważnie utrudniają pracę i wywołują poważny stres. Stąd konieczne jest rozwiązanie problemu na poziomie centralnym.
Choć wykonywanie obowiązków lekarskich w obecnych realiach nieraz może wymagać heroizmu, nic nie usprawiedliwia jednak nieudzielenia pomocy człowiekowi w stanie zagrożenia życia.
aż/Super Express
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/77519-umarl-przed-drzwiami-przychodni
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.