Czy warto się rozstać?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Na liście najbardziej traumatycznych wydarzeń w życiu człowieka na drugim miejscu, zaraz po śmierci współmałżonka plasuje się rozwód. A jednak smutne statystyki pokazują, że ilość rozwodów w Polsce stale rośnie.

Zresztą po co nam statystyki wystarczy przecież rozejrzeć się wokół siebie, poczytać tabloidowe informacje lub włączyć telewizor. Rozwodzą się politycy, rozwodzą się aktorzy, celebryci, biznesmeni i oczywiście rozwodzą się zwykli ludzie o których nikt nie mówi ani nie pisze. W szkołach moich dzieci liczba kolegów wychowywanych przez rozwiedzionych rodziców wciąż wzrasta. Może właśnie dlatego dzieci niedawno zaskoczyły mnie pytaniem dlaczego ludzie się rozwodzą. Odpowiedziałam na tyle jasno i szczerze na ile potrafiłam, ale zadane pytanie wciąż za mną „chodzi”.

Pamiętam czas kiedy to moje małżeństwo stanęło na granicy i kiedy padło zdanie :”to może się rozejdziemy?”.

Byliśmy dwa lata po ślubie, jeszcze ciągle młodzi i zakochani, ale problem który stanął nam na drodze przerósł nas oboje. Dwoje młodych, optymistycznie patrzących „przez różowe okulary” ludzi dotknęło cierpienie na które nie umieli znaleźć odpowiedzi. Bo jak zrozumieć śmierć dziecka (nasza córka żyła dziesięć dni)?. Każde z nas cierpiało po swojemu. Ja uciekłam w depresję, mąż w pracę i nigdzie nie mogliśmy się spotkać. Ja godzinami płakałam, nie byłam w stanie pracować, on godzinami pracował i nie był w stanie się rozpłakać. Każde z nas tylko chciało być kochane i zrozumiane i żadne nie mogło zrozumieć drugiego. Każde na swój sposób szukało odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia. Mój mąż znalazł ją pierwszy. Przyszła do niego przez ręce Boga i Kościół. Powoli zaczął dobijać się do mnie i o mnie, próbując odbudować nasze małżeństwo. I udało się – w końcu i ja w zaistniałej sytuacji odnalazłam wiarę w to, że Bogu nic i nigdy nie wymyka się spod kontroli.

A czemu ludzie się rozwodzą? Może dlatego, że pomiędzy początkiem brzmiącym „Dawno, dawno temu”, a zakończeniem „I żyli długo i szczęśliwie” wydarzają się – podobnie jak w naszej małżeńskiej historii - fakty, które trudno przyjąć z wiarą, że są nam potrzebne.

Wchodząc w małżeństwo oczekujemy miłości i wsparcia, ale nastawieni tylko na to, aby brać zapominamy, że ten drugi człowiek, ten obok nas, nastawiony jest dokładnie na to samo. I jeśli nie ma we mnie postawy miłości podobnej do tej, jaką przywołuje Hymn o Miłości (św. Paweł) między innymi w słowach „miłość nie szuka swego”, to wytrwanie w małżeństwie stanie się trudem nie do udźwignięcia. Pamiętacie sytuację w Raju kiedy to wąż zwiódł Ewę? Rodzi się pytanie dlaczego Ewa w ogóle weszła w tę rozmowę, w dialog z wężem? Może dlatego, że Adam nie miał dla niej czasu, że z nią nie rozmawiał, że bardziej zajmowały go własne „poważniejsze” sprawy niż jej kobieca codzienność. Brak rozmowy, brak szczerych relacji w małżeństwie sprawia,że małżonkowie zaczynają szukać gdzieś obok, a wtedy ich jedność rozpada się i życie przestaje być wspólne.

Ale można spojrzeć na sprawę „od drugiej strony”. Dlaczego Ewa z podjęciem decyzji o tym, „że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia” nie poczekała na Adama. Może uznała, że przecież jest na tyle inteligentna, iż nie ma potrzeby, by ktoś za nią czy z nią dokonywał wyboru. Bycie małżeństwem to wspólne działania dla jego dobra to wspólne decyzje, a nieraz nawet zostawienie swojej racji, swojej pasji, swoich marzeń dla drugiej osoby.

Warto o tym pomyśleć zanim powiesz; „A może się rozejdziemy?”

Dagmara Kamińska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych