Robert Janowski, wchodząc (w kolejny już) związek małżeński postanowił podpisać intercyzę. Znając florydzką przeszłość pani Głodek i jej zamiłowanie do drogich butików, nie jesteśmy zdziwieni. Szczęśliwa wybranka mogłaby chcieć puścić Janowskiego z torbami, podobnie jak właściciela butiku na Florydzie.
Sielanka, sielanką, biała suknia, biała suknią, a kasa kasą. Dlatego Robert Janowski (52 l.)zarządał od Moniki Głodek (39 l.) intercyzy. Przygotowany przez prawników dokument zakłada, że nowa żona piosenkarza nie ma prawa do inwestycji i lokat, które Janowski poczynił przed ślubem.
Ponoć Głodek, będąca już trzecią żoną Janowskiego, podpisała intercyzę bez marudzenia. Tym samym zgodziła się na to, że po rozwodzie, orzeczonym z jej winy, nie otrzyma nic, a gdyby małżeństwo rozpadło się z winy Janowskiego, będzie mogła ubiegać się tylko o alimenty.
Jednak Głodek nie ma raczej powodów do narzekania zważywszy na to, że piosenkarz opłaca prawników, którzy bronią jej w procesie o kradzież futer w Stanach Zjednoczonych.
A Janowski ma się o co martwić. Za sam program „Jaka to melodia” piosenkarz dostaje co miesiąc ok. 50 tys. złotych, a za pracę w jednej z popularnych stacji radiowych - dodatkowe kilkanaście tysięcy złotych.
A mówi się, że miłość jest ślepa. Jak widać nie tak bardzo, gdy się jest – tak jak Janowski - po dwóch rozwodach i po raz trzeci staje się na ślubnym kobiercu.
BR/fakt.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/74081-najpierw-intercyza-potem-slub