Majewski planuje powrót do TV

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Fecebook.com
Fot. Fecebook.com

Szymon Majewski to dziennikarz, showman, prezenter radiowy i telewizyjny, satyryk i ojciec. Z portalem wSumie.pl rozmawia na poważnie o tym, co w życiu ważne i jakie ma plany na przyszłość.

wSumie.pl: Tropisz absurdy codzienności, żartujesz, na youtube.com masz kanał „Szymon Majewski Super Sam”. Czy można robić sobie żarty ze wszystkiego i ze wszystkich?

Szymon Majewski: Nie, nie można. Nie powinno się drzeć łacha ze wszystkiego. Nie towarzyszy mi cały czas myśl – tu nie można, tam nie można, z tego nie wolno żartować – ale mam wewnętrzna busolę i na bieżąco się z nią konsultuję.

wSumie.pl: Czy są takie osoby, celebryci, politycy którzy się obrażają za Twoje żarty?

Szymon Majewski: W żartach sprawiedliwie rozdaję ciosy. Zdarzało się, że ktoś się na mnie obrażał, ale to w czasach, gdy miałem program w telewizji. Pamiętam, że prawica bardziej oburzała się na żarty, ale myślę, że już się wytrenowali i traktują to spokojnie. Nigdy nie chciałem aby mówiono, że tylko na jednych się jeżę. Ci, którzy są u władzy, gdy byli opozycją pozwalali sobie na żarty. Po zmianie ról nagle, ni z tego ni z owego, strasznie spoważnieli. Okazuje się, że mają misję do wykonania. Może to wynika z tego, że dostają jakieś wyniki sondaży na biurka i robią się od tego smutni.

wSumie.pl: Czy mamy dobry czas dla żartów? Nasza rzeczywistość jest trochę smutna, a czasem przypomina nawet tragikomedię.

Szymon Majewski: Polityka bywa nudna, i przewidywalna a czasem smutna. Ale jest dużo historii np. z życia społecznego do obśmiania. Nowe technologie, smartfony są śmieszne - tworzą nowe wyrazy, które wymykają się spod kontroli. Zdarza się, że chcemy napisać „Drogi Staszku” a wychodzi „Drogi Ptaszku”. Mnóstwo jest takich historii. Polityka nie może być jedynym tematem żartów.

wSumie.pl: Remonty dróg i budowy są śmieszne.

Szymon Majewski: Obśmiać można też historie ekonomiczne, które mnie jednak wcale nie cieszą. Filary, OFE, emerytury. Szukam tego, co dzieje się na obrzeżach polityki.

wSumie.pl: A to, co dotyczy rodziny, dzieci, posyłania sześciolatków do szkół - to jest temat dla satyryka?

Szymon Majewski: Jestem gościem, który miał na bakier ze szkołą, więc uważam, że jak najpóźniej powinno się posyłać tam dzieci. Mam wrażenie, że w szkołach nie wszyscy są gotowi do tego żeby zajmować się maluchami i je edukować. Uważam, że dużo ciekawsze rzeczy dzieją się często w przedszkolu, na podwórku, boisku i na placu zabaw niż w szkole. Nie chcę generalizować, ale myślę, że im dłużej dzieci będą mogły „posiedzieć na trzepaku” tym ciekawiej i lepiej dla nich.

wSumie.pl: Wtedy dłużej będą mogły poznawać świat z rodzicami.

Szymon Majewski: Szkoła wszystkiego nie nauczy. Dobrze jest zamiast zdejmować sobie dzieci z głowy, wyjść z nimi na rower albo hulajnogę. Dzieci uczą się w relacjach. Wycieczka na rowerach z ojcem do lasu może być czasami ciekawsza niż cały tydzień spędzony w szkole. Mówię to z całym szacunkiem dla wszystkiego co może dać szkoła. To trzeba równoważyć. Nie mam pewności czy posyłanie sześciolatków do szkoły jest słuszne, bo pamiętam dzieciaki z zerówki mojej córki i wiem jak ciężko było 7-latkom przyzwyczaić się do szkolnej klasy, lekcji i ławek. Teraz z przedszkoli wyciąga się jeszcze młodsze dzieci. Niby lekcje dla nich mają wyglądać inaczej, ale jednak ta reforma mnie nie przekonuje.

wSumie.pl: Satyryka chciałam też zapytać o poważną rzecz. Czy mamy jeszcze jakieś autorytety, czy ich potrzebujemy?

Szymon Majewski: One cały czas są, nawet jeśli fizycznie ich nie ma, bo już od nas odeszły. Liczę też na to, że wciąż będą pojawiać się nowe autorytety. Oprócz tych największych, każdy powinien szukać ich też wśród najbliższych, w rodzinie. Moim autorytetem był i jest dziadek. Mimo, że nie żyje już od ponad dwudziestu lat, wciąż mam go w pamięci. Walczył w AK, walczył w powstaniu, był dla mnie zawsze wzorem. Wciąż mam kontakt z jego żołnierzami.

wSumie.pl: Niestety wiele lubianych i podziwianych osób swoimi działaniami niszczy posiadany dorobek i sympatię. Można tu wymienić i polityków, i aktorów, i celebrytów.

Szymon Majewski: Dla mnie to jest przypadek Lecha Wałęsy. Staram się zachować go w pamięci jako jednego z tych, którzy wywalczyli dla nas wolność. Niestety później bardzo się w sobie zakochał i stał się irytujący, popełnił też wiele błędów. Staram się jednak zawsze pamiętać ludziom chwile ich wielkości, a momenty słabsze zapominać. Poza tym, media się rozszalały, nie tylko te plotkarskie. Każdy krok, każde wydarzenie z życia osoby znanej, jest śledzone i omawiane. Potknięcia są rozdmuchiwane a dobre wydarzenia szybko zapominane. Doświadczyłem tego i ja i moi znajomi. Bardzo przykra jest sytuacja Maćka Stuhra. Uważam, że problemy rodzinne, w wielu małżeństwach skomplikowane, nie powinny być powodem do nagonki. Nie zawsze ma się wpływ na wszystko, co się dzieje w rodzinie. Gdzie tu jest powód do nagonki? Tymczasem nagle oceniana jest moralność Maćka Stuhra i przy okazji całej rodziny. Jak w tym wszystkim czuje się jego dziecko, czytając i słuchając o kolejnych sensacjach dotyczących mamy i taty? To straszne. W takiej sytuacji nie ma też możliwości obrony. Oświadczeń i sprostowań nikt nie czyta. Wiele związków niestety się rozpada, ale to jedno małżeństwo stało się dla wszystkich pręgierzem.

wSumie.pl: Pokazywanie się w telewizji, bywanie jest uznawane za sukces, zniknięcie z ekranu to porażka, czy brakuje teraz Ci telewizji?

Szymon Majewski: Na YouTube mam swój kanał, pracuję w radiu Eska i to mi daje dużo radości. Przez jakiś czas nie mogłem pracować w telewizji, bo obejmował mnie zakaz konkurencji. Przypadkową i jakąkolwiek rzecz w telewizji mógłbym zrobić w każdej chwili. Można być czternastym jurorem w ocenianiu, albo prowadzącym program „Śpiewające kasztany” albo „Gwiazdy siedzące okrakiem na łyżwie”. Uważam, że mam jeszcze coś do zrobienia w telewizji i że to zrobię. Pracuję nad projektem programu ale to zawsze wymaga czasu. Chciałbym zrobić rzecz, która będzie miała mój rys, która będzie miała dla mnie znaczenie. Mam kilka pomysłów. A jak będzie zobaczymy.

Rozmawiała Agnieszka Ponikiewska

Zapraszamy na spotkanie z SuperSamem. Mc Dziad po wielu sukcesach na scenach światowych przejął się losem polskich sześciolatków.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych