Rynek książkowy w Polsce ewoluował do stanu, w którym kupno podręcznika jest formą parapodatku - mówi portalowi wSumie.pl Tomasz Elbanowski, prezes Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców
wSumie.pl: O sprawie zmowy urzędników MEN i wydawców podręczników znowu zrobiło się głośno. Tym razem za sprawą wypowiedzi b. szefa resortu edukacji Kazimierza Ujazdowskiego, który stwierdził, że w polskiej oświacie działa „układ zamknięty”. Czy rzeczywiście tak jest?
Tomasz Elbanowski (prezes Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców): Przyglądaliśmy się sposobowi wprowadzania nowej podstawy programowej w 2009 r., do czego doszło przy okazji obniżania wieku szkolnego. Część zespołu, który przygotowywał nową podstawę programową stanowiły osoby delegowane przez wydawców, eksperci wydawnictw edukacyjnych. Już ten fakt mógł wzbudzać kontrowersje. W tej podstawie programowej znalazły się przepisy korzystne dla wydawców, ale niekorzystne dla dzieci. Po raz pierwszy wprowadzono zapis, że uczniowie muszą wykazać się ,,umiejętnością wypełniania pakietów edukacyjnych'' przygotowanych przez wydawnictwa. Skutkuje to wprowadzeniem do szkół zbyt dużej ilości materiałów, które rodzice muszą kupić, dzieci nosić i pracowicie uzupełniać, a na koniec roku nie można przekazać nic młodszemu rodzeństwu, bo każda strona ćwiczeń, ale i podręczników jest wypełniona.
Z drugiej strony, w 2009 roku ówczesna wiceminister Krystyna Szumilas przyznała, że nie oznacza to przymusu stosowania podręczników zgodnych z podstawą programową. A jak wygląda to w praktyce?
Mało który nauczyciel zdecyduje się na pracę własnym programem. W praktyce niestety wygląda to tak, że wydawnictwa starają się wpłynąć na szkołę przez wręczanie prezentów, np. jakichś sprzętów szkolnych. W takiej sytuacji, to same dyrekcje narzucają nauczycielom wybór odpowiednich podręczników. Wystarczy wspomnieć choćby przykład informatyki. Polskich szkół nie stać na przeprowadzenie lekcji z prawdziwego zdarzenia na komputerach, więc pierwszaki uczą się obsługi komputera z podręczników, a swoją wiedzę sprawdzają nie na prawdziwym urządzeniu, tylko w papierowych ćwiczeniach. Podobnych do tych, jakie stosuje się na lekcjach polskiego czy matematyki... Jak widać, Bareja wiecznie żywy. Mamy więc podręczniki do wszystkiego, w dodatku bardzo drogie. Tym bardziej, że podręczniki – co jest szczególnie dotkliwe dla kieszeni rodziców – są zmieniane praktycznie co roku.
Czy istnieje jakiś system kontroli? Przecież sytuacja w której wydawcy dyktują urzędnikom kierunek zmian nie jest normalna...
Dyktowanie urzędnikom przepisów przez przedsiębiorców, którzy czerpią korzyści z ich realizacji wszystkich oburzało przy aferze hazardowej. A w przypadku podręczników nikt się tym nie przejął, chociaż opisaliśmy wymianę mailową między minister Hall a wydawcami. W tych mailach minister edukacji obiecała wydawcom wprowadzenie nowej podstawy programowej niezależnie od tego ile dzieci sześcioletnich trafi do 1 klasy. I słowa dotrzymała. W tamtym roku (2009) do szkół trafiło tylko 4% sześciolatków, ale wszystkie stare podręczniki wycofano i nastąpiła całkowita wymiana książek.
Czy po kilku latach istnieje jeszcze szansa na przerwanie układu między wydawcami a urzędnikami?
Na pewno dalej warto monitorować sytuację. Powstało nawet stowarzyszenie, które zajmuje się badaniem zależności między wydawcami a szkołami. Tym bardziej, że rynek książkowy w Polsce ewoluował do stanu, w którym kupno podręcznika jest formą parapodatku. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której dzieci mają obowiązek szkolny, rodzice muszą je wyposażyć w podręczniki i w niektórych przypadkach są zmuszeni we wrześniu wziąć kredyt, aby znaleźć środki na zakup podręczników? Doszło już do tego, że Polacy mieszkający blisko czeskiej granicy, decydują się na posyłanie dzieci do czeskich szkół, ponieważ tam podręczniki są za darmo. Niestety w Polsce rodzice wciąż są traktowani jak dojna krowa.
Rozmawiał Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/70557-podreczniki-jak-parapodatki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.