Wydawało się, że wielka kariera polityczna stoi przed nią otworem. Przed wrześniowymi wyborami do niemieckiego parlamentu partia Liberałów (FDP) umieściła tę 53 letnią polityk, rzeczniczkę ministerstwa sprawiedliwości na wysokim miejscu, tuż za jej byłym szefem. Mandat posła Bundestagu miała niemal w kieszeni. Ale to już przeszłość.
Nazwisko Dagmar Döring, bo o niej piszę, zostało wykreślone. Powód? Oględnie mówiąc, miłość do dzieci. A dokładniej, zbyt wielka miłość, którą określa jedno słowo: pedofilia. Ta żona i matka trojga dzieci utrzymywała przed laty „intensywne stosunki seksualne” z dziewięciolatką…
Sprawę rozdmuchał m.in. tygodnik „Der Spiegel”, który zdobył jej pisemne, osobliwe wyznanie:
Żaden mężczyzna i żadna kobieta, jedynie dziecko, zwłaszcza dziewczynka może zaspokoić moje życzenia i potrzeby… -
zwierzała się Döring z ubolewaniem, że „miłość między dorosłymi i dziećmi wciąż jeszcze jest karalna”. Doświadczyła tego, gdy „gwałtownie i brutalnie rozbito stosunki jej przyjaciela z trzynastolatką”. Bała się, aby nie spotkało jej to samo i poprzysięgła sobie, że „zrobi wszystko na rzecz zmiany odnośnych ustaw”.
Wprawdzie Döring napisała to przed laty, jednak moc tych zdań zamieniła w proch jej dzisiejsze ambicje polityczne. Nie pomogły tłumaczenia, że odczuwa wstyd, że ma obecnie inne zapatrywania, że te wcześniejsze były „wielkim błędem” i są dla niej „całkowicie nie do przyjęcia”. Na użytek opinii publicznej wydano jedynie komunikat, iż Döring wycofała swą kandydaturę z partyjnej listy aspirantów do poselstwa w Bundestagu, by „ograniczyć przykrości swej rodzinie”.
Dagmar Döring nie była w Niemczech postacią nieznaną. Przeciwnie, ta absolwentka filozofii, teatrologii i filmoznawstwa pracowała do 2007r. jako dziennikarka telewizyjna. Postanowiła jednak zamienić studio telewizyjne na wypolerowane parkiety w salonach polityki. Pełniła m.in. funkcję rzeczniczki prasowej frakcji FDP w heskim Landtagu, formalnie przewodniczy jeszcze lokalnej grupie parlamentarnej Liberalnych Kobiet. Ale, jak się okazało, w przeszłości mocno zabiegała w ramach działalności Niemieckiej Grupy Studyjnej ds. Pedofilii (DASP) o legalizację seksu dorosłych z dziećmi i wcale nie kryła swych doświadczeń w tym względzie. Podzieliła się nimi w wydanej trzydzieści lat temu książce - opracowaniu zbiorowym pt. „Pedofilia dziś”.
W końcu sama usiadła mi na kolanach, mówiła tak miło i wyraziła swoje seksualne życzenia, a ja byłam nią jak odurzona, tak na swój sposób zakochanej, jej wyglądem, jej światem uczuć… -
opisywała na jej łamach. Z tego też „odurzenia” nawiązał się między Döring i tą kilkuletnią dziewczynką „długi i intensywny kontakt seksualny”. Tak w każdym razie obecnie tłumaczy swą dawną słabość niedoszła posłanka Bundestagu.
Europoseł Daniel Cohn-Bendit, dinozaur Zielonych, który przed laty popadł w konflikt z niemieckim prawem, osiedlił się i zrobił karierę polityczną we Francji, nie zamierza z niczego się tłumaczyć ani zwierzać. I on znalazł się pod ostrzałem za dawne poglądy i postępki, jednak dokumenty mogące rzucić nań trochę więcej światła pozostaną nie wiedzieć czemu pod kluczem…
W latach osiemdziesiątych Zieloni oficjalnie wpisali do swego programu postulat dotyczący legalizacji stosunków seksualnych z dziećmi, z którym to żądaniem startowali w wyborach lokalnych i federalnych. Domagali się tego notabene nie tylko pederaści, lesbijki i pedofile, i nie tylko partia Zielonych, lecz także młodzieżowa przyrostek FDP, Niemieccy Młodzi Demokraci.
Jak to się dzieje, że pedofilskie zboczenia mogły trafić na salony polityki? Jak to możliwe, że dopiero teraz wywołują taki oddźwięk badania prowadzone przez politologa Franza Waltera i socjologa Stephana Klechę? Co nie bez znaczenia, zajęli się tym tematem na zlecenie samych Zielonych, którzy postanowili prześwietlić wpływy pedofilów i popierających ich gremiów we własnych szeregach, w okresie tworzenia tej partii. Co jednakże porażające, postulat legalizacji pedofilii został przez nią formalnie odrzucony dopiero w 1993r., w chwili fuzji zachodnioniemieckich Zielonych z ich enerdowskim odpowiednikiem Sojuszem`90.
Na marginesie tego głośnego dziś w RFN skandalu okazuje się, że pedofilską dewiację i draństwo nie wszyscy odbierają jednakowo. Są tacy, którym nadal marzy się legalizacja współżycia fizycznego dorosłych z dziećmi. Świadczy o tym najlepiej wpis internauty na stronie tygodnika „Die Zeit”:
Nie rozumiem, jaki skandal? Trzynasto- czternastolatki są w pełni dojrzałe, mogą płodzić i rodzić dzieci, chłopcy mają wilgotne (w tym znaczeniu: seksualne) sny i ejakulują, pięć i więcej lat różnicy wieku to coś całkiem normalnego, a więc także spółkowanie trzynasto- i osiemnastolatków, które według prawnej definicji nazywa się seksem >>dzieci z dorosłymi<< - dlaczego ma to być zakazane i skandaliczne?”
Pozostawię to zdanie bez komentarza. Tylko, dokąd właściwie zmierza nasz świat i gdzie leżą granice tzw. liberalizacji w imię swobód obywatelskich…?
Klaser
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/69753-pedofilia-na-salonach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.