Stylista rzucił Lady GaGę

Lady GaGa rozpaczliwie próbuje ratować słabnącą popularność. A to publikuje zdjęcia bez makijażu, a to znowuż zamieszcza film na którym przekłuwa sobie nos. Okazuje się, że gwiazdy mają dość nawet osoby, które współtworzyły jej sukces.

Światowe media donoszą, że jej stylista Nicola Formichetti (dla niewtajemniczonych – ten pan, który zaprojektował sukienkę z surowego mięsa) zrezygnował z dalszej pracy z wokalistką. Okazuje się, że mężczyzna miał dość istnego fioła Lady GaGi na punkcie ciuchów. Formichetti zdradził w jednym z wywiadów, że celebrytka potrafi przebierać się nawet 12 razy dziennie.

I chociaż stylista utrzymuje, że rozstaje się z wokalistką w pokojowej atmosferze (wyznaczył nawet swojego następcę!) trudno nie odnieść wrażenia, że to kolejny dowód na to gasnącą popularność celebrytki, która jeszcze do niedawna uchodziła za osobę, która skaże na zapomnienie takie ikonu muzyki pop, jak Madonna czy nieżyjący już Michael Jackson. Jednak kontrowersyjny emploi i dobra koordynacja ruchowa na scenie to za mało, aby na trwałe wpisać się do annałów popkultury.

Już teraz MTV alarmuje, że teledyski wokalistki cieszą się mniejszą popularnością, niż jeszcze kilka lat temu. A jeszcze do niedawna mogło się wydawać, że jeśli Lady GaGa nie zdetronizuje Madonny w roli królowej muzyki pop, przypadnie jej tytuł władczyni najpopularniejszego niegdyś kanału muzycznego (dziś już bardziej celebrycko-nijakiego).

Prowokacje, którymi wokalistka epatowała w swoich teledyskach dziś już nikogo nie zaskakują. Świat „idzie coraz bardziej do przodu” (zapominając przy okazji, że najbardziej postępowy jest paraliż), w tyle pozostawiając prekursorów nowego porządku. Porządku, którego symbolem jest świecenie przed publiką pośladkami i sprowadzanie całego człowieczeństwa do zaspokajania podstawowych potrzeb.

AM