Co czeka Słowika na wolności?

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. PAP/PIXEL-X
Fot. PAP/PIXEL-X

Wyjście na wolność często oznacza rozpoczęcia zupełnie nowego życia. Innego od tego, które wiodło się przed „zapuszkowaniem”. Przekonał się o tym pruszkowski gangster Andrzej Z., ps. Słowik.

Przestępca, który opuścił kilka dni temu więzienie będzie musiał na nowo poukładać swoje życie i przyzwyczaić się do nowych sytuacji. Pierwszy raz zobaczył swojego 13-letniego syna na wolności. Niestety nie będzie miał okazji do spotkania ze swoją żoną Moniką, która od czerwca siedzi w warszawskim areszcie. Kobieta jest podejrzana o... kierowanie grupą przestępczą.

Być może sam „Słowik” nie przejmie się zbytnio tą sprawą, ponieważ żona pełnymi garściami korzystała z bycia słomianą wdową. Szybko znalazła ukojenie w ramionach rezydenta rosyjskiej mafii Wladislawem S., z którym dzieliła nie tylko łoże, ale również zyski z przestępczego procederu. Ostatecznie przestępcza para trafiła za kratki za zastraszanie biznesmenów z Lubelszczyzny.

„Super Express” opisał na przykładzie jednego przedsiębiorcy jak wyglądał w praktyce cały proceder.

Dwa lata temu, kiedy przedsiębiorca potrzebował większej gotówki, znajomy polecił mu pożyczkodawców z okolic Warszawy. Mężczyzna nie wiedział, że wchodzi w konszachty z mafią, a pieniądze pożycza od byłej żony "Słowika" i rezydenta rosyjskiej mafii w Polsce -

mówi tabloidowi funkcjonariusz CBŚ.

Jak zdradza w rozmowie z dziennikiem policjant, w zamian za udzieloną pożyczkę w wysokości 80 tys. zł, oprócz spłacania zaciągniętego długu, mężczyzna musiał spłacać bandytom 200-procentowe odsetki. Stawki jednak coraz bardziej rosły, mężczyzna nie był ich w stanie spłacać, aż w końcu został wyrzucony przez bandytów z własnego przedsiębiorstwa. To jednak nie wystarczyło przestępcom. Zażądali przepisania nieruchomości wartej prawie pół miliona złotych oraz 600 tys. zł. To sprawiło, że mężczyzna pokonał swój strach i udał się na policję. Teraz przestępcom trudno będzie się wywinąć od odpowiedzialności karnej.

I pomyśleć, że Monika B, dziś znana jako kochanka ukraińskiego gangstera, jeszcze kilka lat temu jawiła się jako oddana żona, która będzie walczyła o swojego męża jak bezwzględna lwica. Bez mrugnięcia okiem mówiła dziennikarzowi TVN Marcinowi Wronie, że jej mąż nie zrobił nic złego.

Trudno jednak oczekiwać, że gołębim sercem wykaże się teraz „Słowik”.

AM

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych