Uważam, że nie ma żadnego powodu, by dziecko biegało na golasa w miejscu publicznym i choć zwykle nie wtrącam się bez zapytania, to tym razem podeszłam.
Zwróciłam uwagę i poprosiłam, by jednak rodzice założyli dzieciom majtki. Bardzo sympatyczny tata zaoponował, pytając co może się stać? [...]
Po pierwsze podniecony i pobudzony chory człowiek może skrzywdzić to konkretne dziecko.
Po drugie może zrobić krzywdę innemu dziecku lub dorosłemu. Może się tak stać, gdyż widok naszego rozebranego dziecka pobudzi pedofila i wzmocni jego seksualne fantazje, które obrócą się przeciw komuś innemu.
Po trzecie, pedofil zdjęcie małego golaska może rozpowszechnić w Internecie. Potem okaże się, że jego (dziecka) wizerunek pojawia się w sieci na portalach ściganych przez policję. Pomyślmy o tym i nie zasłaniajmy się tym, że kiedyś było inaczej.
Było, ale się skończyło.
To fragment tekstu Doroty Zawadzkiej „Lato w mieście” (http://dorotazawadzka.natemat.pl/21665,lato-w-miescie), opublikowanego rok temu na jej blogu w serwisie natemat.pl. Zawadzka opisuje w nim swój pogląd na kwestię nagości dzieci w miejscach publicznych. Pogląd, który – choć bardzo daleko mi do wzbudzania w rodzicach paranoi i chęci zaglądania za każdy krzak w poszukiwaniu czającego się tam pedofila – podzielam: warto być ostrożnym w upublicznianiu nagości dzieci.
Według mnie jednak problemem i zarazem zagrożeniem zdecydowanie większym od rozbierania dzieci na plaży czy w parku jest upublicznianie ich nagich wizerunków (zdjęć, filmów) w Internecie i telewizji. Ostatnio Fundacja Dzieci Niczyje zwróciła na to uwagę w kampanii „Pomyśl, zanim wrzucisz” (http://zanimwrzucisz.fdn.pl/), skierowanej do rodziców korzystających z serwisów społecznościowych typu Facebook, a przez Zawadzką uważanej za „ważną”.
Zastanawiam się, dlaczego najpopularniejsza polska psycholog dziecięca, która teraz staje w obronie intymności dzieci bawiących się nago na plaży albo w fontannie, nie zaprotestowała przeciw wystawieniu na widok publiczny nagości dzieci biorących udział w programie „Superniania”. Dlaczego nie sprzeciwiła się ukazaniu oczom milionów widzów miejsc intymnych dzieci starszych od tych, w sprawie których interweniowała w zeszłym roku? Jeśli w ciągu tych kilku lat, jakie upłynęły od wyprodukowania programu, który przyniósł jej popularność, zmieniła zdanie o upublicznianiu nagości dzieci, to dlaczego nie powie tego jasno i wyraźnie?
Dorota Zawadzka nie pozostawia bez komentarza żadnej plotki na swój temat. Do (nagiej) prawdy o programie, dzięki któremu jest dzisiaj tym, kim jest, nadal się nie ustosunkowała. I być może ani ona, ani TVN nigdy tego nie zrobią. Bo jedyne, co mogliby powiedzieć, to przyznać się do błędu albo żądzy zysku. Kosztem dzieci.
Anna Golus,
Inicjatorka i organizatorka kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” i akcji „Książki nie do bicia”. Autorka bloga „Historia bicia dzieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/67311-pornoniania
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.