Janda szaleje na Facebooku. Zobacz jej wpisy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook
Fot. Facebook

Krystyna Janda spędzała wakacje we Włoszech. Jej towarzyszami byli m.in. Janusz Gajos i Magda Umer. Znakomita aktorka wrażenia z urlopu opisała na Facebooku. Przeczytajcie, jak odniosła się do sprawy jej pijackiego ekscesu w samolocie. Ciekawy jest także wpis o problemie z kartą pamięci z aparatu fotograficznego...

W Polsce artykuły o mnie pt. „Janda szalała w samolocie”, po zamieszczeniu poprzednich wpisów, z poprzedniego tygodnia. I zdjęcia podobierane sprzed lat, jakieś, nie wiem z jakich momentów. Mama dzwoniła rozbawiona. Mądra kobieta. A oni? Żałosne. Dla maluczkich radość. Że piję. Choć komentarze ludzi podobno, typu - a niech się kobita napije, tak ciężko pracuje…albo coś koło tego. Bardzo dziękuję

-napisała Janda.

A tak aktorka pisała o swojej awanturze w samolocie:

Byłam bardzo błyskotliwa i cokolwiek za głośna. Trochę to było żenujące, szczególnie, że polskie rodziny z dziećmi prosiły mnie co chwilę o autografy. Po szklance czerwonego wina już w połowie lotu domagałam się lądowania i mówiłam wszystkim dookoła, że moim zdaniem lot trwa zbyt długo

Niestety kolejne wpisy i zdjęcia mogą się już nie pojawiać. Wszystko przez to, że Krystyna Janda ma problemy z laptopem i kartą pamięci do aparatu. Aktorka musi posiłkować się innym komputerem.

Przeczytajcie jak Krystyna Janda walczyła ze swoim laptopem. Naprawdę warto!

(...) Aparat fotograficzny włączyłam do ładowarki, z aparatu wyjęłam kartę pamięci i wepchnęłam ją do komputera, nie w tę dziurę, ale za to na siłę, no i się zaczęło....Moje towarzyszki wakacyjne spały w pokojach nieświadome moich mąk, a ja najpierw próbowałam tę kartę wyjąć nożem, potem gwoździem, następnie widelcem, zakładką metalową do książki, nożyczkami i nic. Po czym dostrzegłam maleńką szparkę z jednej strony. Zaczęłam szukać wykałaczki, zapałki lub patyczka. Nie znalazłam, ale za to wyczerpała się bateria w komputerze, bo cały czas sprawdzałam czy ta karta jednak tam nie działa przypadkiem, że może to jednak właściwa dziurka. Idąc z komputerem do sypialni, potknęłam się o sznur od komputera na schodach i boleśnie upadłam, ratując jednak komputer. Podłączyłam go do ładowania, a sama przemyśliwałam jak wyjąć tę cholerną kartę. O 5:00 rano dalej zdjęć z karty nie wydostałam, czekałam aż obudzi się Zuzia, żeby od niej pożyczyć pęsetkę, bo co jak co, ale pęsetkę Zuzia ma zawsze. O 6:30 nie wytrzymałam i obudziłam ją, prosząc o pożyczenie pęsetki. Okazało się, że tym razem jej nie ma. Ale za to, uświadomiłam sobie, że już pewnie są otwarte sklepy. Pobiegłam i kupiłam w czterech różnych sklepach cztery pęsetki różnej grubości, bardziej i mniej wygięte na końcach, wróciłam do domu, ale koszmar trwał dalej. Żadna z pęsetek się nie nadawała, nie wchodziła, nie mogła uchwycić karty, nieźle już w międzyczasie zmasakrowanej, głównie przez gwóźdź. Po dwugodzinnej męce zdołałam jedną z pęsetek wyciągnąć zniszczoną doszczętnie kartę, nie mówiąc już o tajemniczej dziurze w komputerze, która to dziura, do tej pory nie wiem do czego służy. Całą tę opowieść snuję tylko i wyłącznie w celu uświadomienia Państwu, co potrafi zdziałać kobieta używając sprzętu zaliczanego do wyższej technologii. Pana, który zajmuje się moim komputerem proszę o nieczytanie tego strasznego opisu. Karta zepsuta. Komputer nie działa. -

napisała Janda na Facebooku.

Liczymy, że laptop szybko zostanie naprawiony i pani Krystyna dalej będzie raczyła nas swoimi wpisami ze swoich podróży. Czyżby kolejny przedstawiciel salonu, tym razem w spódnicy, zdradzał przejawy choroby filipińskiej? A może raczej włoskiej...

Maciej Gąsiorowski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych