Jared Leto, aktor, a teraz też muzyk, wyszedł z szafy prosto na okładkę magazynu "Candy", dla którego przebrał się za drag-queen. Wygląda jak Katy Perry. Ciekawe czy zostanie przy nowym stylu?
Zawsze czułem, że Jared Leto, którego zespół o nazwie "30 sekund do Marsa" brzmi bardziej jak "30 lat temu na Ziemi" (przypomina U2 aż uszy bolą), ma słabość do damskich ciuszków.
Ostatnio, bez bycia posądzonym o dziwactwo , miał okazję spełnić swoje najskrytsze marzenia na planie filmu “The Dallas Buyers Club”, w którym u boku Matthew McConaughey'go wcielił się w rolę transwestyty chorego na AIDS.
Jak przystało na profesjonalnego aktora, działającego pod publiczkę, Leto, przygotowując się do roli, głodził się przez kilka miesięcy (zapewne krócej). Dobrze, że dla podkreślenia weryzmu, nie zaraził się HIV-em.
Tak czy owak, efekt filmowego odchudzania Jareda Leto zapewne nie będzie lepszy niż ten u Christiana Bale'a w "Mechaniku". Zresztą odtwórca Batmana do dziś wydaje się zmagać z anorektycznym efektem jojo.
Christian Bale w "Mechaniku" (2004)
Jaredowi, który na pewno nie schudł tak jak Bale, wyraźnie spodobała się praca na planie “The Dallas Buyers Club” i co prawda po skończonych zdjęciach odrzucił dietę, a następnie pobiegł do "Maka", ale kolorowe emploi utrzymał: zostawił sobie sztuczne rzęsy, różową perukę i krwisto-czerwoną szminkę.
Jego drag-queenowy styl można "(po)dziwiać" na okładce najnowszego wydania magazynu "Candy" i trudno go na niej odróżnić od popularnej wśród niektórych fanów popu, wokalistki, Katy Perry. Ja się w każdym razie nabrałem.
Podoba się? Nie.
Paweł Korsun
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/64301-trans-leto