"Sorry dzieciaki, tata nie żyje"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikipedia.com/CC/PLH18//YouTube
Fot. Wikipedia.com/CC/PLH18//YouTube

Syn Jacksona, Prince Michael I, zeznał, co powiedział doktor Murray po nieudanej reanimacji Króla Popu. Wszystko wskazuje na to, że lekarz nie przejął się śmiercią słynnego pacjenta.

Syn Króla Popu zeznaje w sprawie, którą rodzina Jacksonów wytoczyła gigantowi koncertowemu AEG za doprowadzenie Michaela Jacksona do stanu skrajnego wyczerpania, a w efekcie śmierci.

W feralny dzień 25 czerwca 2009 r. Prince Jackson przebywał w salonie domu w Holmby Hills, gdy z pierwszego piętra, gdzie przebywał jego ojciec, usłyszał krzyki.

Następnie Dr. Conrad Murray (osobisty lekarz Jacksona) wezwał Prince'a na górę, gdzie przestraszony syn zobaczył Króla Popu zwisającego z łóżka.

Najgorzej na śmierć zareagowała Paris, córka Michaela, która - podczas gdy Dr Murray przeprowadzał dramatyczną reanimację - wykrzykiwała, że chce z powrotem swojego tatusia.

Ona była księżniczką mojego taty. Bardzo przeżywa jego śmierć -

mówi Prince i dodaje, że po nieudanej resuscytacji, Dr Murray lakonicznie ogłosił dzieciom tragedię:

Sorry dzieciaki. Tata nie żyje ("Sorry kids, dad's dead" - przyp. aut.)

Dr Conrad Murray 29 listopada 2011 został skazany na 4 lata pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona. Przypuszcza się, że "doktor-śmierć" spędzi w więzieniu niecałe 2 lata z powodu przepełnienia kalifornijskich zakładów penitencjarnych.

Paweł Korsun

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych