„Słońce za oknem, lato na progu, urlopy... a ty ciągle o takich ciężkich sprawach smarujesz, mógłbyś choć raz dać ludziom coś lżejszego do poczytania, coś bardziej sexy” - zahaczył mnie ostatnio kolega-radiowiec, gdy akurat pisałem komentarz na temat budowy Muzeum Wypędzonych w Berlinie. No, właściwie mógłbym, tylko nie wiem, co ma wspólnego seks z odpoczynkiem, zwłaszcza w przypadku 19-letniej Nathalie z Dortmundu.
Dziewczyna, jak dziewczyna, z wyglądu niczym szczególnym się nie wyróżnia między rówieśniczkami: blond włosy splecione w warkocz, niewinna buzia, biała, skromna garsonka… Ale to tylko pozory. Ta uczennica liceum zawodowego założyła się ze starszą, niepracującą koleżanką Tiną, lat 29, o to, która będzie miała... więcej facetów w ciągu jednego dnia.
Młode kobiety dały ogłoszenie w gazecie:
Każdy mężczyzna, który weźmie udział w zakładzie, otrzyma 50 euro.
Skąd wzięły na to pieniądze, tego nie wiadomo. W każdym razie wynajęły dwa pokoje w kolońskim seksklubie i przystąpiły do - że tak powiem - dzieła. Tuż przed udzieliły jeszcze wywiadu reporterowi bulwarowego „Bilda”, który przy tym był, obfotografował i opisał.
Miałyśmy jechać na Majorkę, ale postanowiłyśmy te pieniądze ulokować w coś innego. Dam z siebie wszystko, jestem seksoholiczką… -
zapowiedziała Nathalie.
Przed wejściem do klubu ustawiło się w kolejce, bagatelka, 1800 zainteresowanych. Rzecz jasna, dzielny reporter "Bilda" zahaczył także „bezpruderyjnych uczestników zakładu”. 18-letni Bruno stwierdził:
Wreszcie możemy mieć z kumplem bez awantury tę samą d….
Jego rówieśnik, Marco tłumaczył:
Chcę kupić sobie buty.
45-letni ojciec czwórki dzieci cieszył się:
Po raz pierwszy ktoś zapłaci za moje kwalifikacje,
a 42-latek, podobno dziennikarz z Chicago, uzasadnił:
W końcu będę mógł w praktyce ocenić zdolności Niemek...
W kwestii formalnej, wygrała Nathalie, która „ugościła” 64 z kolejki. Reszta odeszła zawiedziona. Jak doradził "Bild", nic straconego, bo w dobie gospodarczej flauty i ostrej konkurencji domy publiczne w RFN toczą dumpingową wojnę: i tu nastąpiła długa lista, gdzie, co i z jakim rabatem oferują. Branża horyzontalna osiąga w Niemczech obroty ok. 50 mld euro rocznie. Prostytutki płacą podatki, ba, mają nawet swój związek zawodowy. Ceny horyzontalnych usług można targować, podpowiedział „Bild” i zaapelował w patriotycznym duchu:
Seks pobudzi naszą gospodarkę!
Może i pobudzi, gdyż - według całkiem poważnych badań i analiz Instytutu Higieny Zdrowotnej (IFGA) - stres wywołany przez obciążenie psychiczne pracowników z powodu nieudanego życia seksualnego naraża firmy na straty 65,3 mld euro rocznie. Więc nasze zachodnie sąsiadki wzięły się do roboty. Na tyle skutecznie, że „Niemcy są dziś liderem w europejskiej seks-turystyce”, o czym dowiedziałem się właśnie z „dokumentalnego programu” telewizji, a jakże, publicznej ARD. Sprawę zgłębiały dwie dziennikarki, Sonia Kennebeck i Tina Soliman. Bardzo się przy tym napracowały. Przygotowanie tego programu pod wszystko mówiącym tytułem „Sex made in Germany” zajęło im dwa lata. W tym czasie kręciły się po tym, jak elegancko określa się w RFN z francuska, milieu (środowisku), przeprowadziły mnóstwo rozmów ze służebnicami Amora i właścicielami domów uciech, czyli po prostu stały się sekspertkami.
Czemu zajęły się tym tematem? Bo chciały sprawdzić ruch w interesie od chwili ustanowienia w Niemczech - jak podkreśliły – najbardziej liberalnych na świecie ustaw dotyczących prostytucji. A ponieważ w wielu krajach uprawianie tego najstarszego zawodu jest obwarowane surowymi regulacjami czy - jak np. w Szwecji - całkowicie zabronione, przeto różnojęzyczni napaleńcy walą do RFN jak w dym.
Z Francji, z Austrii, ze Szwajcarii, niektórzy przylatują do ulubionego klubu lub dla jednej ulubionej panienki aż zza oceanu -
relacjonowała horyzontalna usługodawczyni Bettina ze stuttgarckiego burdelu „Raj”.
Czyli, wiemy już, jak wygląda raj na ziemi, w którym Niemcy są „piersi”. Jak to się ma do kawału, że niemieccy faceci muszą dla pobudzenia brać aż dwie viagry, gdyż po zażyciu pierwszej podnosi im się jedynie prawa ręka? Nijak, czego dowodzi sex-boom udokumentowany przez wnikliwe tele-reporterki. I to by było na tyle, jak mawiał Janek Stanisławski, w sexy-temacie na życzenie mojego kolegi-radiowca. Udanych urlopów!
Klaser
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/62936-sex-made-in-germany