Z pamiętników matek Polek: Mówię "nie" systemowi

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Ja, urodzona w 1966, wychowywana byłam pod naciskiem systemu. System sprawiał, że jako dziecko inteligencji nie miałam prawa do miejsca w przedszkolu mimo, że moi rodzice musieli pracować. Znalazła się wtedy litościwa dusza, która po cichutku „ukryła” mnie przed systemem w masie przedszkolaków i tylko musiałam przychodzić z własnym jedzeniem. To system decydował kto może mieć w domu telefon, kto dostanie talon na Fiata, komu wolno wyjechać zagranicę. I może właśnie dlatego tak strasznie nienawidzę systemu. Myślałam, że skoro system upadł to moje dzieci będą wychowywały się bez nacisków. Tymczasem od jakiegoś czasu system wkrada się w nasze rodzinne życie.

Zapytacie o czym mówię? O systemie LIBRUS na którego stronie możemy przeczytać

Naszą misją jest wspieranie rozwoju edukacji w Polsce poprzez dostarczanie najwyższej klasy nowoczesnych rozwiązań wspomagających procesy edukacyjne i zarządzanie oświatą.

Czy jestem stara i zacofana skoro sprzeciwiam się temu ogromnemu przedsięwzięciu finansowemu jakim jest LIBRUS ? Nie, ale chcę, aby w szkole do której uczęszczają moje dzieci, to nie system LIBRUS decydował o ich ocenach, ale ludzie. Bo z system ciężko się walczy. Oto jestem na wywiadówce u mego szóstoklasisty. Oceny całkiem zadowalające, średnia powyżej cztery i pół, tylko zachowanie „dobre” (nazwa potrafi jednak być czasem myląca). Pytam czy mój syn sprawiał jakieś kłopoty wychowawcze, bo przez cały rok nic o tym nie wiedziałam i dowiaduję się, że ocenę wyliczył system. A system wylicza wg punktacji, biorąc pod uwagę, kto co zbroił: kto przyniósł zakrętki, kto baterie, ale nie bierze pod uwagę, że ktoś zwyczajnie był grzeczny. Wg systemu jeśli sobie trochę powagarujesz (minus ileś tam punktów), a później przyniesiesz dwie stare komórki (plus ileś tam punktów) to wychodzi, że swobodnie możesz zrobić sobie jeszcze ze dwa dni wolnego, bo tak obliczył system. Moi starsi synowie mówią, że najlepiej kupić tanie piwo w plastiku, wypić je w szkole w obecności nauczyciela, potem oddać zakrętki i po problemie – już jest w porządku.

Czasem mam wrażenie, że nauczyciele zwalniają się od myślenia , bo myśli za nich system i już nie widzą, że komuś trzeba pomóc. SYSTEM to urządzenie, które zwalnia od odpowiedzialności człowieka za człowieka. Nie chcę być zmuszana do korzystania z e-dziennika , bo chociaż cena za usługę nie jest wysoka, to wolę wydać te sumę na lody z dziećmi.

Ale to czego nienawidzę najbardziej, to „krótka smycz” nakładana przez system. Jeśli moje dziecko nie pojawi się w szkole, system może poinformować mnie o tym wiadomością sms lub - zanim przyjdzie do domu - ja już mogę znać jego wszystkie nowe oceny - i oczywiście to może mieć dobre strony, ale który z nas rodziców chciałby mieć wdrożony taki system kontroli wobec siebie? Wiem – jak do tej pory- pewne opcje w LIBRUSIE są opcjonalne, ale co będzie z czasem? Teraz sześciolatki muszą iść do szkoły, następnie otrzymamy obowiązkową edukację seksualną, a później LIBRUSA, który będzie decydował o tym jak głęboko mamy ingerować w życie szkolne naszych dzieci.**

Chyba za daleko wybiegam w przyszłość, ale mam obawy, że instytucja nauczyciela może z czasem zniknąć, bo do czego przyda się ten omylny człowiek, skoro tak wiele potrafi system LIBRUS? A za jakiś czas i rodzice staną się niepotrzebni – powstanie nowy system, który wychowa idealnego człowieka, człowieka, który nie popełnia błędów, który ze strachu przed karą nie robi głupot, który nie zdobywa własnych doświadczeń. Tylko jak do tego ma się stare, mądre przysłowie, że uczymy się na własnych błędach?

Dagmara Kamińska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.