Wszystkie kochanki Putina

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. www.sxc.hu
fot. www.sxc.hu

„Ach, dla Ruskich, cóż dziś za święto, samogonu rozlała się rzeka...”, pisał Sergiusz Jesienin w „Moskwie karczemnej”. Może nie wszyscy dziś w Moskwie piją, ale prezydent Wańka-wstańka na pewno. Bo oto, po trzydziestu latach małżeństwa wreszcie uwolnił się od swojej starej.

O tym, że parze Władimira i Ludmiły Putinów się nie kleiło, od dawna ćwierkały wróble nie tylko na ruskich dachach, ale dziś to już pewne: prezydent i jego małżonka ogłosili za pośrednictwem telewizji Rossija24, że ich małżeństwo „jest skończone”.

No, też mi nowina! Kto chciał, ten wiedział co u Putinów piszczy od ładnych paru lat. Na przykład Niemcy wiedzieli. Że ponoć już w czasach, gdy był agentem KGB w Dreźnie, tłukł był Ludkę regularnie, w przerwach między szpiclowaniem dla komunistycznych mocodawców z Moskwy, wypadami na piwo w knajpie „Am Thor”, gdzie bywał stałym gościem, oraz jego seksaferami. Miał je podobno już wtedy, ba, jak plotkowano w Niemczech, jedną z kochanek pozostawił z bękartem. Prawda to, czy nieprawda, w każdym razie ekspert niemieckiego wywiadu BND, niejaki Erich Schmidt-Eenboom stwierdził, że wyczytał o tym w jakichś odnalezionych papierach. Składają się na nie m.in. meldunki agentki Lenchen Sch., w której ramionach wypłakiwała się osamotniona małżonka Ludmiła Putina, w ich drezdeńskim mieszkaniu w wielkopłytowym bloku na trzecim piętrze. A propos niemieckiej agentki: z racji jej dalekosiężnego biustu Sch. miała pseudonim „Balkon”.

Rzecz jasna, w przeciwieństwie do niemieckich tabloidów, rosyjskie gazety o tym nie napisały, bo kochają swego cara Władimira i brzydzą się takimi enuncjacjami. Poza tym, kto by je czytał. Rosjanie to twardziele i nie dadzą się zwieść jakimś prowokatorom z Giermanii. Poza tym, car to car, kto carowi zabroni? Cara można tylko uwielbiać. Więc rosyjski lud go wielbi. A są ku temu powody, bo Владимир Владимирович to chłop na schwał, a nie jakieś troki od kalesonów: Putin w toplesie na rybach, w skórze na Harleyu, w kasku za sterami samolotu, w kimonie na macie, na polowaniu na niedźwiedzie, czy w nienagannym garniturze przyjmujący w lekceważącym rozkroku na kremlowskim, pozłacanym fotelu zgiętych w pasie polityków z zagranicy… - kto nie widział, niech sobie zdjęcia obejrzy, taki mężny, taki mądry, jak takiego nie kochać. Panienki na jego widok rwą sobie staniki...

A, że gadają, że ma nieślubne dziecię? I co z tego? A bo to jedno? Z pewną gimnastyczką też ma, tak mówią, ale to przecież niewypowiedziane szczęście mieć coś z władcą Wszechrusi. Jurne carysko, nie będzie przecież ugniatał starej, 55 letniej żony Ludmiły. Młodsza od Putina o 31 lat była olimpijka-gimnastyczka, niby coś z nim mająca, nazywa się Alina Kabajewa. Obecnie jest posłanką Dumy z ramienia proputinowskiej partii Jedynej Rosja. Czyż to nie szczęście? Niczego nie sugeruję, w końcu może mieć i uzdolnienia sportowe i polityczne. Co prawda Rosja jest dla niej Jedyna, ale ona nie jest jedyną dla Putina, gdyż jak ćwierkały wróble na kremlowskim dachu, prezydent miał też aferę miłosną z rudowłosą Anną Chapmann vel „Agentką 00Sex”, przyłapaną swego czasu na szpiegostwie w USA i wymienioną za zdekonspirowanych, amerykańskich agentów w Rosji. Chapmann - po byłym mężu Angliku, a wcześniej Anna Wassilijewna jest młodsza od Putina o zaledwie 29 lat. Fakt, kawał ciała ma, trafiła nawet na okładkę „Maxima” w skąpym bikini, za to z flintą w dłoni, więc trudno się dziwić, że mogła zauroczyć wrażliwego na piękno cara Władimira.

Biedna Ludmiła Putina bardzo to wszystko musiała przeżywać. Tak bardzo, że na początku roku zamknęła się w żeńskim klasztorze. Oficjalnie tego oczywiście również nikt nie potwierdzi, tylko te wróble… Fakt faktem, na mszę wielkanocną Putin przyszedł do cerkwi sam. Ponoć wstydził się swojej starej, że przytyła i wygląda jak kaszalot, ale głowy za to nie dam, bo mogą to tylko być dworskie, złośliwe ploty. Prawdą jest natomiast, że małżeństwo Putinów nie wytrzymało ze sobą do końca spektaklu baletowego w Pałacu Kremlowskim, wyszło już po pierwszym akcie i ogłosiło, że z nimi już koniec. „Każde z nas ma swoje życie…”, skwitował krótko prezydent. Usuwająca się z jego życia była pierwsza dama Rosji dodała od siebie: „Jestem mu wdzięczna, że do tej pory mnie wspiera i bardzo troszczy się o dzieci”. A spróbowałaby inaczej… Jak pisał Jesienin w swej „Moskwie karczemnej” – „…rżnij harmonio, rżnij klawiszasta”…

Klaser

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych