Dzieci znanych zarabiają krocie

Są rodziny, które wychodzą dobrze nie tylko na zdjęciu, ale takie, co dobrze wychodzą na swoje. Procedura jest prosta jak budowa kabla, najpierw tata (dzięki swojemu tacie) dostaje pracę w telewizji/filmie, a potem dzieci idą w jego ślady, nawet jeśli się nie nadają

Ile zarabiają gwiazdeczki i dlaczego tak dużo.

Nie chciał, ale Musiał Maciej to świetny przykład, że syn mało znanego aktora (jego tata, Andrzej Musiał, jedyne, co mówi w "Psach" to "Deutschland, Deutschland, uber alles") może prześcignąć mistrza, oczywiście dzięki jego kontaktom. 18-letni Maciek, nie wiedzieć czemu przez chwilę nazywany polskim Bieberem, najpierw jako słodki malec pojawił się w "Ranczu". Potem była niema rola u Koterskiego w beznadziejnym "Baby są jakieś inne". Prawdziwą popularność jednak przyniosła mu rola krnąbrnego nastolatka w "Rodzinka.pl", mimo że to jego serialowi bracia dają większy popis młodej gry aktorskiej. Jednak to Maciej Musiał zostać naznaczony i przy okazji, w celu podtrzymania jego obecności na szkle i wykreowania na idola nastolatek, dyrektor TVP 2, który osobiście patronuje karierze Musiała (m.in był producentem "Baby są ..."), oddelegował go do współprowadzenia nieudanej kopii "Roweru Błażeja" - "Poziomu 2.0". W programie nastoletni Maciek witał się z widzami podwójnym młodzieżowym "siemano, siemandero!" i ustnowił nowe standardy w liczbie pomyłek na minutę.

Po kilku odcinkach programu, który zresztą został zdjęty z powodu tragicznych wyników oglądalności, młodociany aktor zniknął z wizji, co sam rozsądnie tłumaczył słowami "są ode mnie lepsi". Zgadzamy się. Niestety to szczere wyznanie nie przeszkodziło mu przyjąć podobnej pracy w "Voice of Poland", gdzie nadal używa słów "siemandero" i co chwila się myli. Za dzień zdjęciowy w "Vojsie" dostaje ponoć 3 tysiaki za "melanż w redroomie" i tyle samo dziennie za rodzinkę.pl. Do tego należy dodać pieniądze, które zarabia jego ojciec, którego też jakby ostatnio więcej na ekranie.

Antek Królikowski - syn Pawła "Kusego" Królikowskiego i Grażynki z Klanu (Małgorzata Ostrowska-Królikowska), siostrzeniec Rafała "yyy" Królikowskiego, ale jak twierdzi tata Antka "kariera syna nie ma nic wspólnego z rodziną" (?). Na osiemnastce wspomnianego w pierwszym punkcie "emenemsa", młody Królikowski, jak wynika z TVN-owskich nagrań ukrytą komóra, najgłośniej chrypił "stooo laatch, stło ...luaaat". Do jego hobby, oprócz nadużywania alkoholu spowodowanego zapewne nadmiarem pieniędzy, należy szarpanie się z policjantami i wykrzykiwanie do nich "nie wiecie kim jestem!!!". Już wiemy, gra w serialu, a jakże. Za dzień zdjęciowy udawania syna Braciaka i Preis na TVP2 bierze podobno 7 tys., co jest całkiem niezłym wynikiem, biorąc pod uwagę, że jego role mógłby z powodzeniem zagrać ktoś ładniejszy i wyglądający na te 25, a nie 35 lat, ale takich wśród dzieci aktorów, jak widać, brakuje.

Maria Niklińska, która niczym Nicolas "Coppola" Cage, zmieniła nazwisko z "Fajkowska", zapewne, by oceniano ją tylko przez pryzmat talentu, jak na córkę znanej niegdyś prezenterki TVP przystało, pierwsze kroki stawiała we flagowym serialu tejże telewizji, Klan. Nota bene jego tytuł, jak rzadko który, świetnie się dopasował do "klanicznej" polityki producentów serialu (obsada to jedna wielka rodzina, dosłownie). Ostatnio Marysia wróciła na "klan", by nie wiedzieć czemu dostawać 3 tys. za dzień zdjęciowy. Jest to na pewno znaczący zastrzyk do budżetu rodzinnego, bowiem jej mama, Jolanta Fajkowska ostatnio pojawia się tylko w skromnym programie nt. funduszy europejskich i robi to rzadziej niż córka,...której załatwiła pracę.

Łukasz "mały szu" Nowicki - syn Wielkiego Szu, Jana Nowickiego, to prawdziwy telewizyjny krezus. Jego zeznanie podatkowe musi być wyzwaniem dla księgowych, a recykling sterty jego pitów mógłby uratować niejeden las. Mimo że znany jest głównie z zadawania pytań na śniadanie, uważa się za aktora i jak każdy aktor ma 2 ulubione sporty: granie w kilku serialach na raz i podkładanie głosu do reklam. Szczególnie ta druga czynność przynosi mu kokosy, a raczej głosy, bo podkłada go w tej chwili do ok. 60% reklam, które mamy okazję oglądać codziennie (pozostałe 40% czyta Arkadiusz Jakubik). Za przypomnienie, że "przed użyciem maści należy przeczytać ulotkę..." lub "rabat wyniesie 20%" nie daje żadnego rabatu i bierze od 2 tysięcy, nawet do kilkunastu (zależnie od budżetu reklamy). Biorąc pod uwagę pobieranie przez "młodego" Nowickiego kilku stawek za dzień zdjęciowy, który w jego przypadku stał się tygodniem zdjęciowym, Małego Szu należałoby oszacować na ok. 15 tysięcy. Jeśli dodamy 1,5-2 tys. za poranną wazelinę śniadaniową, kilka stów za radio (tam mało płacą) i pojedyncze role filmowe (przecież jest aktorem), to możemy być pewni, że ma na co grać w karty z ojcem.

Olga Frycz - córka Jana Frycza, który też (prze)grał wszystko w "Wielkim Szu". Mimo załatwionych przez ojca ról w byle jakich filmach długometrażowych, sławę zyskała dopiero w serialu (oczywiście). Głośno stało się o niej jednak nie z powodu wyjątkowych kreacji aktorskich, ale również z innego powodu, cały czas jednak związanego z telewizyjną ręką, która karmi. Oto w 2011 przed rozpoczęciem zdjęć do 2. sezonu "Miłości nad rozlewiskiem" zażądała od producentów podwyżki stawki dziennej do 8 tys. zł, czym wzbudziła śmiech na planie. Zapewne zabrakło jej na piwo i fajki (jak podają tabloidy Fryczówna nie stroni ani od jednego, ani od drugiego). Jakież było zdziwienie Olgi, gdy okazało się, że twórcy serialu nie tylko nie zgodzili się na astronomiczną gażę średnio rozpoznawalnej aktorki, ale zaczęli rozważać zmianę scenariusza (czytaj: utopienie jej bohaterki w rozlewisku). Mimo, jak Olga zapewniła producentów, wielu ciekawszych propozycji, spuściła z tonu (ceny) o 50% i poprzestała na, bagatela, 4 tysiącach. Widać na fajki będzie musiała pożyczać cały czas od taty.

Ponieważ młodzieży zarabiającej dzięki koneksjom rodziców jest więcej, niedługo kolejna transza-branża.

Paweł Korsun

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych