Gorączkowy opór przeciw uzdrowieniu wymiaru sprawiedliwości rośnie! „Likwidacja wolnych sądów to koniec demokracji w Polsce” - wieszczą aktorzy w akcji protestacyjnej przeciwko reformie, strasząc Polaków wytartymi sloganami totalnej opozycji. Mimo, że w Sejmie rozpoczęło się dopiero pierwsze czytanie prezydenckich projektów ustaw, opozycja ma już gotowy spot, którym straszy obywateli.

Co prezentują artyści? Mamy do czynienia z niczym innym, jak powtórnym straszeniem Polaków, że oto nachodzi „koniec demokracji”…

Sądy muszą być niezawisłe od jakichkolwiek polityków

— stwierdza Jerzy Radziwiłowicz.

Sądy są po to, aby nas bronić przed nadużyciami władzy

— mówi Piotr Zelt, pamiętany głównie z „13 posterunku”.

Dlatego władza nie może ich wybierać, ani wskazywać

— dodaje Julia Kamińska, słynna z głównej roli z serialu „BrzydUla”.

To prowadzi do dyktatury

— straszy z kolei Katarzyna Herman.

Nie mogło oczywiście zabraknąć Krystyny Jandy, przodowniczki artystycznego światka w walce z rządzącymi.

Konstytucja gwarantuje nam prawa i wolności. Strzegą tego niezależne sądy i niezawiśli sędziowie

— mówi swoją kwestię.

Sądy są naszą tarczą

— dodaje Barbara Kurdej-Szatan.

Na dodatek artyści porównali sądownictwo do wałów przeciwpowodziowych, które chce „rozwalić” minister i prezydent. Przy okazji wieszczą, że dojdzie do stworzenia rzekomych zależności sędziów od władzy…

Likwidacja wolnych sądów to koniec demokracji w Polsce

– straszą artyści.

Przy okazji warto zwrócić uwagę, że daleko tej akcji od spontaniczności. Czy aktorzy, którzy najwidoczniej mają się za „ekspertów” prawnych, zapoznali się z nową wersją projektów, by już teraz wieszczyć rzekomy zamach na demokrację? Jak widać, protest został ustawiony w ciemno…

Można również zapytać poszkodowanych przez wymiar sprawiedliwości, kto tej władzy nadużywa i czy w sądach mieli zagwarantowane prawa oraz czy rzeczywiście panuje tam demokracja. Odpowiedź wydaje się być jednoznaczna. I miażdżąca „argumenty” artystów.

ak/Twitter