Na wigilię z bezdomnymi przychodzi do Teatru Kamienica ok. 200 osób, spotykamy się wszyscy także z wolontariuszami, mamy prezenty dla bezdomnych od Caritasu, leki, kilka instytucji trochę nam pomaga. Dzielimy się opłatkiem, śpiewamy kolędy, rozmawiamy - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Emilian Kamiński.
wPolityce.pl: Podobno spotkał Pan w Wigilię Jezusa?
Emilian Kamiński: To było 24 grudnia 2010 roku. Akurat byłem sam w Warszawie. W restauracji przy Teatrze Kamienica, jak co roku zorganizowaliśmy wigilię dla bezdomnych. W pewnym momencie wszedł mężczyzna i zapytał, czy może usiąść z nami do stołu. Zadałem mu pytanie, czy jest wędrowcem, a on powiedział, że tak. Łamał się z nami opłatkiem, ściskał dłonie, ale prawie się nie odzywał, nie śpiewał też z nami kolęd. Po dwóch godzinach przybysz wstał, pożegnał się i wyszedł. Zapytałem moich bezdomnych znajomych: „To wasz kolega?”. Ale nikt go nie znał. „Emilian, to był chyba Jezus!” - odpowiedzieli mi na to…
Jest Pan wierzącym człowiekiem, zamówił Pan kiedyś mszę w intencji swojego teatru.
Tak, jestem Jezusowy. Ponad dwa lata temu budynkiem, w którym jest Teatr Kamienica zainteresowany był deweloper. Ostatecznie chciał przejąć pomieszczenia w, które włożyłem całe serce. Dzieło mojego życia próbowali przejąć nikczemni ludzie. Byłem bezradny. Zwróciłem się do mojego przyjaciela księdza Krzysztofa o pomoc. Zaproponował, byśmy poprosili o opiekę Jezusa. Ta msza się odbyła i przyznaje, że już następnego dnia nastąpiły po sobie wydarzenia, które w bardzo poważny sposób osłabiły działania tych złych ludzi, którzy próbowali mi odebrać teatr. Okropna rzecz mnie spotkała, z byle czego zrobiłem piękne miejsce, potwornym trudem, a tu nagle ktoś przychodzi i mówi, że on to przejmie. Ale udało się. Dobrzy ludzie pomogli i przede wszystkim chyba też ktoś z góry.
Mówi się, że dobro wraca. Pan pomaga bezdomnym, organizuje im wigilię, na której ci ludzie mają szansę zjeść ciepły posiłek i poczuć się jak w prawdziwym domu.
Na wigilię z bezdomnymi przychodzi do Teatru Kamienica ok. 200 osób, spotykamy się wszyscy także z wolontariuszami, mamy prezenty dla bezdomnych od Caritasu, leki, kilka instytucji trochę nam pomaga. Dzielimy się opłatkiem, śpiewamy kolędy, rozmawiamy. Chodzi o to, żeby ci ludzie kilka godzin spędzili w takim normalnym spokojnym miejscu. To jest uroczystość dla nich. Tu w moim teatrze znajdują takie przytulenie.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na wigilię z bezdomnymi przychodzi do Teatru Kamienica ok. 200 osób, spotykamy się wszyscy także z wolontariuszami, mamy prezenty dla bezdomnych od Caritasu, leki, kilka instytucji trochę nam pomaga. Dzielimy się opłatkiem, śpiewamy kolędy, rozmawiamy - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Emilian Kamiński.
wPolityce.pl: Podobno spotkał Pan w Wigilię Jezusa?
Emilian Kamiński: To było 24 grudnia 2010 roku. Akurat byłem sam w Warszawie. W restauracji przy Teatrze Kamienica, jak co roku zorganizowaliśmy wigilię dla bezdomnych. W pewnym momencie wszedł mężczyzna i zapytał, czy może usiąść z nami do stołu. Zadałem mu pytanie, czy jest wędrowcem, a on powiedział, że tak. Łamał się z nami opłatkiem, ściskał dłonie, ale prawie się nie odzywał, nie śpiewał też z nami kolęd. Po dwóch godzinach przybysz wstał, pożegnał się i wyszedł. Zapytałem moich bezdomnych znajomych: „To wasz kolega?”. Ale nikt go nie znał. „Emilian, to był chyba Jezus!” - odpowiedzieli mi na to…
Jest Pan wierzącym człowiekiem, zamówił Pan kiedyś mszę w intencji swojego teatru.
Tak, jestem Jezusowy. Ponad dwa lata temu budynkiem, w którym jest Teatr Kamienica zainteresowany był deweloper. Ostatecznie chciał przejąć pomieszczenia w, które włożyłem całe serce. Dzieło mojego życia próbowali przejąć nikczemni ludzie. Byłem bezradny. Zwróciłem się do mojego przyjaciela księdza Krzysztofa o pomoc. Zaproponował, byśmy poprosili o opiekę Jezusa. Ta msza się odbyła i przyznaje, że już następnego dnia nastąpiły po sobie wydarzenia, które w bardzo poważny sposób osłabiły działania tych złych ludzi, którzy próbowali mi odebrać teatr. Okropna rzecz mnie spotkała, z byle czego zrobiłem piękne miejsce, potwornym trudem, a tu nagle ktoś przychodzi i mówi, że on to przejmie. Ale udało się. Dobrzy ludzie pomogli i przede wszystkim chyba też ktoś z góry.
Mówi się, że dobro wraca. Pan pomaga bezdomnym, organizuje im wigilię, na której ci ludzie mają szansę zjeść ciepły posiłek i poczuć się jak w prawdziwym domu.
Na wigilię z bezdomnymi przychodzi do Teatru Kamienica ok. 200 osób, spotykamy się wszyscy także z wolontariuszami, mamy prezenty dla bezdomnych od Caritasu, leki, kilka instytucji trochę nam pomaga. Dzielimy się opłatkiem, śpiewamy kolędy, rozmawiamy. Chodzi o to, żeby ci ludzie kilka godzin spędzili w takim normalnym spokojnym miejscu. To jest uroczystość dla nich. Tu w moim teatrze znajdują takie przytulenie.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/320818-emilian-kaminski-spotkal-w-wigilie-jezusa-w-pewnym-momencie-wszedl-mezczyzna-nasz-wywiad