Dziennikarz Michał Figurski długo bagatelizował zdrowie: nie brał leków na nadciśnienie, nie przejmował się cukrzycą. Rok temu dostał wylewu. Dziś walczy o powrót do zdrowia i przyznaje, że przekroczenie bariery życia i śmierci daje do myślenia.
Wylew to było zupełne zaskoczenie. To się musiało tragicznie skończyć… Położyłem się, będąc przekonanym, że złapałem grypę, a obudziłem się, jako zupełnie inny człowiek. Dwóch tygodni po wylewie kompletnie nie pamiętam, miałem trepanację czaszki, leżałem w szpitalu… Był moment, kiedy powiedziano mi, że raczej z tego nie wyjdę. Dziś już wiem, że trzeba po prostu żyć, to jest najważniejsze. Przekroczenie granicy śmierci i życia było szokiem”
– mówi w rozmowie dla Uwaga TVN.
43-letni Figurski dziś uczy się samodzielnie poruszać. Rehabilituje się, pomaga mu w tym była żona Odeta Moro. Michał miał też czas na zrozumienie, dlaczego jego małżeństwo skończyło się fiaskiem.
Nie doceniliśmy szczęścia. Nie myśleliśmy o tym, że trzeba w to włożyć trochę pracy
– przyznał w wywiadzie.
Kiedyś był gwiazdą mediów, dziś ma w sobie więcej pokory i szacunku do życia.
ar
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Bóg jest w nas” - ks. Marian Polak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/304038-michal-figurski-przekroczenie-granicy-smierci-i-zycia-bylo-szokiem