Tadla kontra Durczok. Spotkali się w sądzie, była podwładna dziennikarza zeznawała aż 2,5 godziny. Czy Durczok ma powody do zmartwienia?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Beata Tadla i Kamil Durczok spotkali się w sądzie i nie było to miłe spotkanie. Dziennikarz domaga się od tygodnika „Wprost” dziewięciu milionów złotych odszkodowania za naruszenie jego dobrego imienia. Tadla była świadkiem tygodnika.

Od miesięcy mówiono o tym, że Tadla będzie ważnym świadkiem w sprawie.

Była podwładna dziennikarza zeznawała w czwartek, 10 marca w sądzie aż 2,5 godziny. Czy jej zeznania pogrążą dziennikarza pomówionego o molestowanie seksualne i mobbing, czy też pomogą mu w obronie dobrego imienia?

—pyta „Fakt”.

Jak informuje tabloid prawnicy obydwu stron procesu bardzo długo przepytywali dziennikarkę. Musiała odpowiadać na dziesiątki pytań, co z pewnością nie było miłe.

Po wyjściu z sali sądowej Tadla wyglądała na bardzo zmęczoną i zdenerwowaną.

Nie mam absolutnie nic do powiedzenia

—powiedziała „Faktowi” zapytana o przebieg rozprawy.

Zapewne miała jednak sporo do powiedzenia na sądowej sali. Tadla pracowała w „Faktach” TVN przez 5 lat i przez cały ten czas jej szefem był Kamil Durczok.

Za to Kamil Durczok przed salą sądową tryskał dobrym humorem i z uśmiechem pozował do zdjęć.

Przypomnijmy - tygodnik „Wprost” w swoich publikacjach zarzucał dziennikarzowi molestowanie seksualne podwładnych z redakcji „Faktów”.

ZOBACZ TEŻ:

Dlaczego koledzy Durczoka milczeli? Czy TVN wyda także wojnę molestowaniu w swoich programach?

ann/”Fakt”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych